sobota, 4 stycznia 2014

Martino: Messi ma wzrok zabójcy

Po dziejszym porannym treningu w Ciutat Esportiva na pytania dziennikarzy odpowiadał trener Barcelony, Gerardo Martino. Poniżej zapis z przebiegu konferencji prasowej.
Gerardo Tata Martino
Pytanie o mecz z Atlético.
Ciężko mi jest mówić o jakimś meczu, kiedy przed nami są jeszcze dwa inne. Tego, czego chcemy na razie, to wygrać właśnie te dwa spotkania - przeciwko Elche i Getafe. To jest to, co doda nam jeszcze więcej pewności. A potem zobaczymy, jak podejdziemy do meczu z Atlético i jak go zagramy. Mamy już pewne doświadczenie, które nabyliśmy w starciach o Superpuchar. Prawdopodobnie nie będzie dużej różnicy między tymi meczami, ale na daną chwilę wolę, żebyśmy rozmawiali o Elche i Getafe.

Chciałem zapytać cię o Valdésa i jego powrót. Co może poprawić drużyna po jego kilkutygodniowej nieobecności?
Tak naprawdę tego, czego chcemy i czego oczekujemy po powrocie wszystkich kontuzjowanych piłkarzy, to żeby stworzyła się większa możliwość rotacji w składzie. Mi daje więcej spokoju fakt, że będę mógł z nich skorzystać. Cieszymy się bardzo z tego, iż do nas wrócili oraz z tego, w jaki sposób to wszystko się odbyło. Czasami to czekanie jest bardziej traumatyczne. W naszym przypadku wszystko potoczyło się dobrze, poradziliśmy sobie z tym. Rozegraliśmy dobre mecze. A teraz możemy już liczyć na wszystkich, po tak naprawdę pięciomiesięcznym okresie kontuzji, łącznie z tym, co wydarzyło się jeszcze w zeszłym sezonie.

Pytanie będzie dotyczyło Leo Messigo. Wydaje się, że cieszy się jak dziecko z powrotu do gry i z tego, że znowu ma piłkę przy nodze. Wiemy, iż na treningu zdobywał gole i podszedł na poważnie do tej małej gierki. Chciałem dowiedzieć się, czy pan odnosi to samo wrażenie? Czy rzeczywiście powrócił z taką ochotą do gry, którą mieliśmy okazję zaobserwować na treningu?
Ja mam dokładnie takie samo wrażenie. A miałem okazję widzieć go również na dzisiejszym treningu. Nie mogę udawać, że nie ma czegoś, co także widzę gołym okiem. A widzę, że ma ogromną ochotę do gry, a także, że znajduje się w bardzo dobrej kondycji fizycznej. Wzrok ma wręcz zabójczy. Jeśli to się utrzyma i dalej będzie się czuł tak dobrze i nabierze pewności, bo nie możemy zapominać, że wraca po dość ciężkiej kontuzji, to będziemy znowu mogli oglądać tego piłkarza, którego podziwia cały świat.

Zauważyliśmy, że Afellay zaczyna powoli trenować razem z grupą. Czy liczy pan na tego piłkarza?
Zdecydowanie tak. Bardzo podoba mi się jak gra. Zawsze uważałem go za piłkarza o wielkich możliwościach. Oczywiście musi cały czas nabierać rytmu. Ostatnio zaczął już trenować z grupą i robi to prawie normalnie. Prawie, gdyż są jeszcze pewne ćwiczenia, których nie wykonuje. Jesteśmy także bardzo zadowoleni z tego, że jest z nami i że w krótkim czasie będzie do naszej dyspozycji.

Jeśli chodzi o Messiego, proces przebiegu jego kontuzji wydaje się nieco inny niż miało to miejsce przy poprzednich okazjach. Przypuszczam, iż jest to spowodowane powagą urazu oraz tym, że nagromadziło się ich kilka w krótkim czasie. Chodzi o to, że wcześniej Messi zawsze wracał najszybciej, jak to było możliwe, ale tym razem wydaje się, że bardzo ważnym było, żeby wrócił, kiedy naprawdę będzie gotów na 100%. Czy takie były rzeczywiście zalecenia lekarzy i trenerów? 
Było inaczej, ale ja mogę odnieść się tutaj tylko do okresu, od kiedy ja jestem trenerem Barcelony. Jeśli chodzi o różnicę pomiędzy tymi kontuzjami, najważniejsza jest na pewno powaga samego urazu. Zawsze wracał na boisko z pełnym przyzwoleniem lekarskim i gotów do gry. Ostatnia kontuzja wyróżnia się tym, że proces rehabilitacji pokrył się częściowo z okresem świątecznym. To pozwoliło mu wykonać bardziej obszerną pracę, nie tylko samą rehabilitację, ale także odpowiednie ćwiczenia siłowe, które pozwolą lepiej przystosować się do pozostałej części sezonu. Jednak wszystko to nie jest spowodowane odgórnym założeniem, bardziej chodzi tu o okoliczności, w jakich przytrafiła mu się ta kontuzja.

Czy w powrocie do drużyny Leo Messiego ważne jest, aby nie bał się ponownie doznać kontuzji?

On najlepiej wie, co kryje się w jego głowie. Ja - po tym, co widziałem wczoraj i dziś - nie zaobserwowałem nic takiego. Nie sprawia wrażenia kogoś, kto się czegoś boi. Uczestniczył w bardzo wymagających ćwiczeniach. Ale jak wiadomo, to co w głowie też się liczy i na pewno jest możliwe, że potrzebuje czasu, żeby całkowicie uwolnić się od obaw przed ponownym doznaniem kontuzji.

Ostatnie pytanie, czy teraz, kiedy przebywał pan w swoim kraju, miał pan okazję porównać to, jak postrzegana jest wykonywana przez pana praca tutaj w Barcelonie z tym, jak widzą ją w Argentynie? Czy jest duża różnica?
Nie, tak naprawdę jedyne, o czym rozmawiałem z moimi przyjaciółmi, to to, czego doświadczam obecnie. Takiej szansy nie dostaje przecież każdy trener. Na dowodzenie drużyną w takiej instytucji. I głównie mówiliśmy o tym. Ja stawiam się na ich miejscu i przypominam sobie, jak jeszcze rok temu miałem taki sam punkt widzenia, jaki oni posiadają obecnie. Teraz ja jestem w środku, a oni pozostali na zewnątrz. Dlatego trochę się dopytują, jak to jest, jacy są naprawdę ci piłkarze, którzy z daleka wyglądają dla wszystkich trochę jak super-bohaterowie. A prawda jest taka, że są normalnymi chłopakami. Są jak wszyscy - dostępni, normalni. To jest mniej więcej to, o czym rozmawiałem z moimi przyjaciółmi w Argentynie.
Źródło: Sport.es

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz