sobota, 29 czerwca 2013

Iniesta: Chcę zakończyć karierę w Barcelonie

Andres Iniesta udzielił wywiadu dla Mundo Deportivo.
Mundo Deportivo: Jak to jest, że gra w piłkę wydaje się taka prosta, gdy pan to robi?
Andrés Iniesta: Nie wiem, zawsze staram się to ułatwiać. Moja gra opiera się na tym, by starać się używać najprostszych środków, ponieważ najtrudniejszym jest by zawsze wybrać odpowiednią opcję. Czasami się mylisz, ponieważ piłka nożna również składa się z błędów, ale nie myślisz o tym, tylko o tym, by zrobić to dobrze, być najlepszym.
Chodzi o to, że kiedy ma pan piłkę, nikt nie jest w stanie jej panu zabrać...
Próbujesz coś robić i ci to wychodzi. Człowiek czuje się dobrze i to jest też kwestia odczuć danej osoby. Wiele razy coś ci się udaje, a czasem nie. Trzeba się starać, by te pozytywne rzeczy w meczu zdarzały się częściej niż te negatywne.

W związku z nieobecnością Xabiego Alonso nie gra pan na skrzydle, tylko w środku boiska. Czuje się pan wygodniej na swojej naturalnej pozycji?
Tak, czuję się wygodniej, ponieważ to moja naturalna pozycja. To żadna tajemnica, zawsze to mówiłem i nigdy tego nie ukrywałem. Są sytuacje, w których mogę grać na innej pozycji i ważne jest, by człowiek czuł się zadowolony. W większości przypadków, gdy nie grałem w środku, czułem się dobrze. Taki jest mój cel. Nie chciałbym występować na pozycji, na której nie byłbym szczęśliwy.

W spotkaniu z Nigerią, w ostatnim meczu pierwszej fazy, było wielu zawodników Barçy w składzie Jak to pan oceni z boiskowego punktu widzenia?
Znamy się od bardzo dawna i kiedy jest nas wielu na boisku pewne automatyzmy się powtarzają, bo z tymi samymi kolegami grasz też w klubie. Poza tym, w reprezentacji są też inni piłkarze i dla mnie, chociaż jest nas wielu z jednej drużyny, kadra a klub to dwa inne światy. To prawda, jest podobieństwo jeśli chodzi o nazwiska i zawodników, ale rzeczy są zupełnie inne. Piękne i dobre jest to, że hiszpańska reprezentacja ma też wielu innych bardzo dobrych piłkarzy.

W poniedziałek Guardiola został zaprezentowany jako nowy trener Bayernu Monachium. Bawarczycy będą wielkim rywalem w Europie w przyszłym sezonie, szczególnie teraz, po przyjściu Pepa?
Nie patrzę na nich jak na rywala, ponieważ zanim przypuszczalnie się ze sobą spotkamy, musi się wydarzyć wiele rzeczy. To, co jest jasne to, że Bayern jest obecnym mistrzem wszystkich rozgrywek, w których brał udział i jest przeciwnikiem do pokonania.

A co się stało w półfinałach Ligi Mistrzów z Bayernem?
 Nie graliśmy na takim poziomie, by móc z nimi rywalizować. Złożyło się na to wiele okoliczności i przewyższali nas. Czasami tak bolesne rzeczy się dzieją, trzeba je zaakceptować i myśleć, że w przyszłości będziemy mogli odmienić to wrażenie.

Ten sezon był trochę dziwny, przede wszystkim ze względu na chorobę Tito Vilanovy. Miało to na 
was wpływ?
Tak, jeśli to by na ciebie nie wpłynęło, to znaczy, że jesteś superbohaterem albo super-zespołem. Takie rzeczy, kiedy ci się przytrafiają i kiedy są blisko ciebie, bardzo bolą. Po pierwsze, ze względu na te osoby, a po drugie ze względu na wszystkie poboczne sytuacje. Bycie bez trenera przez wiele miesięcy jest niekorzyścią, która ma duży wpływ, ponieważ to trener zawsze jest liderem drużyny, jej głową. Niemożliwość liczenia na niego to przeszkoda, którą zespół pokonał dość dobrze, ponieważ fakt, przegraliśmy w Lidze Mistrzów tak, jak przegraliśmy, ale zdobyliśmy mistrzostwo, osiągając liczbę 100 punktów. Gdyby drużyna opuściła ramiona, na pewno byśmy nie wygrali.

A jak pan przeżył wszystko to, co się wydarzyło z Erikiem Abidalem i jego odejście z klubu?
Było ciężko. Kiedy zdarzają się takie rzeczy, nie patrzysz na Abidala jak na zawodnika. Z tym wszystkim, co przeżył i wycierpiał, patrzysz na niego jak na osobę. Po tym, co wywalczył i wycierpiał, możliwość powrotu na boisku była czymś najwspanialszym, co nam się przydarzyło w tym roku. To ogromna radość, że mógł wrócić do gry. Jeśli chodzi o jego odejście, jestem bardzo smutny, ponieważ dzieliliśmy szatnię od wielu lat, przeżyliśmy wiele i to trudne, gdy przyjaciel musi odejść.

Macie wrażenie, że niektórzy, nie biorą pod uwagę tych przeciwności, z jakimi musieliście się zmierzyć w tym roku, gdy dokonują ogólnego bilansu waszego sezonu?
Nie mam takiego odczucia, nic z tych rzeczy. Jeśli jesteśmy inteligentni, potrafimy docenić odpowiednio ligę. W ciągu pięciu lat wygraliśmy ją czterokrotnie. Jeśli podsumujemy wszystkie lata, ile razy taka sytuacja miała miejsce? Niewiele. To nie jest czymś naturalnym, by czterokrotnie zdobywać mistrzostwo w ciągu pięciu lat. Ten, kto nie chce tego odpowiednio docenić, tego nie zrobi, ale w rzeczywistości są to rozgrywki, które musisz wygrać, bo trwają cały rok, każdego tygodnia, to nasza codzienność. Potem, by podnieść ocenę z dobrej na bardzo dobrą, trzeba wygrać Ligę Mistrzów. Jest także do wygrania Puchar Króla. To są turnieje, ale to nie to samo co liga. Ja chętnie bym wygrywał ligę każdego roku. To daje stabilność drużynie.

Wydaje się, że Barça jest zobowiązana, by wygrywać ligę i przynajmniej dochodzić do finału Ligi Mistrzów każdego roku...
To jest inna sprawa, Barça wygrała sobie prawo, by wymagano od niej świetnego poziomu. Zdobyliśmy to w ciągu tych wszystkich lat i myślę, że to dla nas piękne, to wyzwanie, które musimy podjąć. Wolę to niż mówienie przez cały rok „ciekawe, czy wygramy ligę w tym sezonie" lub „ciekawe czy dotrzemy do ćwierćfinału Ligi Mistrzów" i tego typu rzeczy. To jest największe wyzwanie - wygrywać, gdy wygrałeś już wiele.

Ma pan kontrakt do 2015 roku, a klub chce go przedłużyć. Jaka jest przyszłość Iniesty?
Moim celem od dłuższego czasu jest kontynuować i zakończyć karierę w Barcelonie i mam nadzieję, że tak będzie. Nic innego nie mam w głowie. W swoim czasie klub to oceni i mam nadzieję, że nie będzie w tej kwestii żadnych komplikacji. Kiedy dwie strony chcą tego samego, nie sądzę, by przydarzył się jakiś problem. Dlatego jestem spokojny i klub też musi zachować spokój co do mojej sytuacji.
Źródło: Mundo Deportivo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz