Wczoraj o godzinie 20 w Katedrze św. Eulalii w Barcelonie odbyła się
ceremonia pożegnalna zmarłego w piątek Tito Vilanovy. Byłego trenera
Barcelony pożegnali rodzina i cały świat futbolu, a szczególnie piękne
były końcowe przemówienia Jordiego Roury oraz dzieci Tito - Carloty i
Adrii.
Na pożegnanie byłego trenera FC Barcelony przybyła rodzina, przyjaciele, najważniejsze osoby związane z katalońskim klubem, przedstawiciele innych europejskich drużyn, ale także tysiące zwykłych ludzi, którzy zgromadzili się przed wejściem do katedry.
Obok siebie zasiadło sześciu byłych prezydentów FC Barcelony: Joan Gaspart, Joan Laporta, Sandro Rosell, Josep Lluis Núñez, Augusti Montal i Enric Reyna. Swoich przedstawicieli desygnowały kluby takie jak Espanyol, Real Madryt, Mallorca, Athletic Club, Valencia, Real Betis, Sevilla, Manchester City, Benfica czy Fiorentina.
W ławach katedry zasiedli także prezydent LFP (Javier Tebas), prezydent katalońskiego Generalitat Artur Mas, burmistrz Bellcaire d’Empordà (miasto rodzinne Vilanovy) David Font, burmistrz Barcelony Xavier Trias, prezydent Katalońskiej Federacji Piłki Nożnej Andreu Subies czy byli piłkarze Barçy jak Rexach, Fusté, Migueli, Olivella, Mortalla. Nie można także zapomnieć, że wśród obecnych osób obecna była cała drużyna FC Barcelony i koledzy z zespołu Adrii Vilanovy.
Po trwającej około 45 minut mszy pożegnalne przemówienie wygłosił aktualny prezydent Barcelony Josep Maria Bartomeu.
„Dziś jest smutny dzień. Żegnamy człowieka dobrego, pokornego i szczerego. Z tego miejsca chciałbym pożegnać go w imieniu wszystkich prezydentów i całego barcelonismo. Dziękuję jego rodzinie, że towarzyszyła mu do samego końca. Nigdy go nie zapomnimy. Żegnaj, Tito”.
W dalszej kolejności na mównicy pojawił się Jordi Roura, wieloletni przyjaciel Tito, który wygłosił niezwykle emocjonalne przemówienie.
„Przyjacielu, partnerze, bracie. Tęsknimy za tobą bardzo mocno. Dzieliliśmy tak wiele, że teraz czujemy pustkę bez Twojej obecności (...)
Byłeś perfekcjonistą. Poważnym i refleksyjnym człowiekiem, który w tym samym czasie tak bardzo potrafił się śmiać. Zawsze podziwiałem Twoją odwagę. Nigdy nie podskakiwał Ci puls. Montse była miłością Twojego życia. Ta, która z tak wielką siłą towarzyszyła Ci do samego końca. Bądź spokojny, bo cała trójka jest w dobrych rękach. Masz kilku, ale dobrych przyjaciół. Zawsze będziemy częścią ich życia. Twoje dzieci są Twoją dumą. Świeciły Ci się oczy, kiedy patrzyłeś, jak grają w piłkę nożną. Futbol był zawsze Twoją pasją i towarzyszył Ci do samego końca (...)
Zawsze wierny sobie, dyskretny z natury. Ostatecznie nie jesteś jednak taki normalny: wygrałeś jednomyślne uznanie i to jest Twoje niezapomniane dziedzictwo. Jesteś wdzięczny i chciałbyś podziękować wszystkim tym, którzy byli z tobą. Twoje męstwo zmieniło nasze życie. Twoje w pierwszej kolejności. Musiałem Cię zastąpić. To doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę, ale nie chciałbym jednocześnie przeżyć. Będziemy szli za Twoim przykładem i stosować się do rady: rozsądnie, odważnie i z jajami. Na wieki wieków, Tito Vilanova”.
Jako ostatnie przemówiły dzieci Tito. Pierwsza swojego „bohatera” pożegnała córka Carlota.
„Nasz tata był naszym bohaterem, naszym wzorem do naśladowania, moją pierwszą miłością, którą poczułam, kiedy nie wiedziałam jeszcze, co to znaczy. Miłość największa i bezwarunkowa, jaką można czuć, ojca zakochanego w swoich dzieciach.
Ze wszystkich fantastycznych rzeczy, które pokazał mi mój tata przez te 19 lat, zapomniał mi pokazać, jak żyć bez niego (...) Zawsze mi powtarzał, żebym walczyła o swoje marzenie i żebym poświęciła się temu, co mnie pasjonuje.
Mojemu tacie nic nie spadło z nieba. Swoją pasją do futbolu, pracą i poświęceniem osiągnął swoje marzenie: zasiąść na ławce trenerskiej pierwszego zespołu Barcelony, zespołu, który zawsze miał w swoim sercu. Wczoraj, kiedy przynieśli nam do domu prochy, na początku nie mogłam zrozumieć, jak ktoś tak wielki może być tam na górze. Ale prawda jest taka, że mojego taty tam nie ma. Żyje wewnątrz mnie i wszystkich osób, które go kochały i tam będzie żył na wieki”.
Jako ostatni pożegnalne słowa wygłosił Adrià Vilanova.
„W pierwszej kolejności chciałbym podziękować za całe wsparcie, jakie otrzymała moja rodzina i ja w tych ciężkich chwilach. Nie tylko ze strony osób związanych z Barceloną, ale także z całego świata. (...)
Mój ojciec był człowiekiem oddanym swojej rodzinie, swojej ziemi. Zaczął z samego dołu światowego futbolu i z wysiłkiem piął się do góry, goniąc za marzeniami, udowadniając, że był wojownikiem. Wciąż pamiętam pierwszy raz, gdy zdiagnozowali u niego raka. Najbardziej przejmował się nie swoim zdrowiem, a naszym samopoczuciem. Zawsze bardziej przejmował się bliskimi niż samym sobą. Mój tata był dla mnie wzorem jako piłkarz, także jako człowiek i przede wszystkim jako ojciec.
Nie mogę zrobić więcej niż podziękować za to, co mi dałeś i pokazałeś. Najlepszym prezentem, jaki mi dałeś, było siedemnaście lat życia u Twojego boku. Z tobą nauczyłem się wielu rzeczy. Pamiętam jeden dzień, kiedy byłem bardzo zdenerwowany z powodu nadchodzącego testu. [Tito] usiadł obok mnie i powiedział mi ze spokojem i pewnością: „Możesz być spokojny, ponieważ to, co dziś wydaje się bardzo ważne, jutro już nie będzie”.
Twoje doświadczenie pokazało mi, by cenić to, co mam, ponieważ nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie Twój moment. Teraz nas zostawiłeś, ale Twoje wspomnienie pozostanie żywe na zawsze wewnątrz mnie i w waszych sercach. Pomagałeś mi rozwijać się w świecie futbolu, walczyć, by spełniać moje marzenia i teraz wiem, że zawsze będziesz u mojego boku i będziesz moim aniołem stróżem. Tobie zadedykuję swoje sukcesy i wspomnienie Ciebie pozwoli mi przezwyciężyć trudności. Będę podążał za Twoim przykładem i tak, jak mi pokazałeś, będę walczyć do samego końca rozsądnie, odważnie i z jajami. Spoczywaj w pokoju, tato”.
Po tych słowach wszystkie osoby zgromadzone w barcelońskiej katedrze zaczęły bić brawo. Dziś nie było podziałów, wszyscy się zjednoczyli, czego perfekcyjnym zobrazowaniem był widok siedzących obok siebie Joana Gasparta, Joana Laporty i Sandro Rosella. Śmierć Tito Vilanovy zjednoczyła barcelonismo, które w ostatnim czasie było tak bardzo podzielone. Oby ten stan utrzymał się jak najdłużej i nie zniknął, gdy tylko czas oswoi nas z tą trudną chwilą, jaka spotkała świat piłki nożnej. Należy walczyć do końca, jak Tito, rozsądnie i odważnie.
Spoczywaj w pokoju.
Źródło: Sport.es/FCBarcelona.cat