Jordi Alba, podobnie jak Xavi i Andrés Iniesta, stoi murem za swoim trenerem, Gerardem Martino. Obrońca Barcelony, przy okazji wydarzenia organizowanego przez markę Adidas, wypowiedział się na temat krytyk, które spadły na Martino po ostatniej porażce na Anotea.
„Tata jest spokojny. Dobrze czuje się w drużynie. Po meczu z City mówiło się o nim same wspaniałe rzeczy, a teraz, po ostatniej porażce, już niekoniecznie. Tak postępują ludzie z zewnątrz, którzy chcą wyrządzić krzywdę Barcelonie" , mówił Alba.
„W przypadku Taty, podobnie jak ma się to w przypadku każdego piłkarza, nie można popadać ze skrajności w skrajność. Ludzie z zewnątrz chcą krzywdy dla Barçy, ale to nie ten moment. Zawsze znajdą coś, co umniejszy nasze zwycięstwo. Jak nie sędziowie, to coś innego. Tak było w przypadku City. Wcześniej obserwowałem to z zewnątrz, ale teraz kiedy sam gram w Barcelonie, dostrzegam to jeszcze bardziej."
„My z kolei trzymamy się razem, piłkarze, trenerzy i ci, którzy są prawdziwymi culé. We wtorek zjedliśmy wspólny obiad. Staramy się nic sobie nie robić z tego wszystkiego. Tylko w ten sposób możemy to przezwyciężyć", tłumaczył Katalończyk.
„Obojętne jest nam to, co się mówi. Ludzie wygadują głupoty. Jeszcze kilka dni temu byliśmy niesamowitą drużyną. To nie są obiektywne krytyki, dlatego nie przejmujemy się nimi. Długo byliśmy na pozycji lidera i nikt nas za to jakoś specjalnie nie chwalił. Teraz, kiedy spadliśmy na drugie miejsce, mówi się, że jest nie wiadomo jak źle. A walczymy na wszystkich, trzech frontach."
Alba zapytany o to, czy Barça wciąż jest faworytem do wygrania ligi, odpowiedział ironicznie: „Zostało jeszcze wiele kolejek do końca i to są tylko trzy punkty różnicy. Przed nami mecz Real - Ateltico, może zdarzyć się wszystko. Wydaje się jakbyśmy byli w połowie tabeli. Rozumiem, że kiedy się przegrywa mecz, zawsze pojawiają się krytyki, ale ja uważam, że drużyna ma się znakomicie."
Zapytany o to, czy w szatni dokonano samokrytyki, powiedział: „Kiedy przegrywamy, piłkarze też są winni, nie tylko trener. Podobnie jest, kiedy wygrywamy. Po ostatniej porażce trener powiedział nam, to co czuł. Przyznał, że pomylił się przy wyborze składu, ale nie należy zrzucać całej winy na niego. Do tej pory rotacje były na porządku dziennym i nikt nic nie mówił, a ale kiedy przegrywa się mecz, to wtedy jest wina rotacji."
Jordi Alba zapewnił także, że nie czuje się odpowiednią osobą do tego, aby prosić kibiców o wsparcie. „Ja nie jestem od tego, żeby kogoś do czegoś przekonywać. Kibic Barcelony sam powinien widzieć, że musi być ze swoją drużyną na dobre i na złe."
„W przypadku Taty, podobnie jak ma się to w przypadku każdego piłkarza, nie można popadać ze skrajności w skrajność. Ludzie z zewnątrz chcą krzywdy dla Barçy, ale to nie ten moment. Zawsze znajdą coś, co umniejszy nasze zwycięstwo. Jak nie sędziowie, to coś innego. Tak było w przypadku City. Wcześniej obserwowałem to z zewnątrz, ale teraz kiedy sam gram w Barcelonie, dostrzegam to jeszcze bardziej."
„My z kolei trzymamy się razem, piłkarze, trenerzy i ci, którzy są prawdziwymi culé. We wtorek zjedliśmy wspólny obiad. Staramy się nic sobie nie robić z tego wszystkiego. Tylko w ten sposób możemy to przezwyciężyć", tłumaczył Katalończyk.
„Obojętne jest nam to, co się mówi. Ludzie wygadują głupoty. Jeszcze kilka dni temu byliśmy niesamowitą drużyną. To nie są obiektywne krytyki, dlatego nie przejmujemy się nimi. Długo byliśmy na pozycji lidera i nikt nas za to jakoś specjalnie nie chwalił. Teraz, kiedy spadliśmy na drugie miejsce, mówi się, że jest nie wiadomo jak źle. A walczymy na wszystkich, trzech frontach."
Alba zapytany o to, czy Barça wciąż jest faworytem do wygrania ligi, odpowiedział ironicznie: „Zostało jeszcze wiele kolejek do końca i to są tylko trzy punkty różnicy. Przed nami mecz Real - Ateltico, może zdarzyć się wszystko. Wydaje się jakbyśmy byli w połowie tabeli. Rozumiem, że kiedy się przegrywa mecz, zawsze pojawiają się krytyki, ale ja uważam, że drużyna ma się znakomicie."
Zapytany o to, czy w szatni dokonano samokrytyki, powiedział: „Kiedy przegrywamy, piłkarze też są winni, nie tylko trener. Podobnie jest, kiedy wygrywamy. Po ostatniej porażce trener powiedział nam, to co czuł. Przyznał, że pomylił się przy wyborze składu, ale nie należy zrzucać całej winy na niego. Do tej pory rotacje były na porządku dziennym i nikt nic nie mówił, a ale kiedy przegrywa się mecz, to wtedy jest wina rotacji."
Jordi Alba zapewnił także, że nie czuje się odpowiednią osobą do tego, aby prosić kibiców o wsparcie. „Ja nie jestem od tego, żeby kogoś do czegoś przekonywać. Kibic Barcelony sam powinien widzieć, że musi być ze swoją drużyną na dobre i na złe."
Tym samym obrońca zapewnił, że ma wielkie nadzieje na tryplet w tym sezonie. „Drużyna ma się dobrze we wszystkich trzech rozgrywkach. Finał Pucharu Króla na pewno nie będzie niczym łatwym, gdyż zagramy przeciwko Realowi Madryt. Liga pozostanie nierozstrzygnięta do samego końca, a Lidze Mistrzów przed nami jeszcze mecz rewanżowy. Jeśli awansujemy dalej, wszystko nam jedno na kogo trafimy. Nikt nie chciał City i zagraliśmy bardzo dobry mecz w Manchesterze."
Gotowy na Almeríę?
Przewiduje się, że Jordi Alba, który nie mógł zagrać na Anotea ze względu na dolegliwości mięśniowe, dziś albo jutro rano będzie trenował z grupą, a w niedziele będzie w pełni gotowy na mecz przeciwko Almeríi. "Ja czuję się bardzo dobrze, ale decyzja zależy od trenera", zakończył.
Gotowy na Almeríę?
Przewiduje się, że Jordi Alba, który nie mógł zagrać na Anotea ze względu na dolegliwości mięśniowe, dziś albo jutro rano będzie trenował z grupą, a w niedziele będzie w pełni gotowy na mecz przeciwko Almeríi. "Ja czuję się bardzo dobrze, ale decyzja zależy od trenera", zakończył.
Źródło: Mundo Deportivo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz