czwartek, 2 stycznia 2014

Piqué: Teraz jest cykl Barçy

Kataloński dziennik Sport opublikował dziś obszerny wywiad z Gerardem Piqué. Stoper Barcelony podsumowuje miniony rok 2013 i mówi o przyszłości, która czeka jego klub w 2014 roku.
 Piqué deseó un feliz 2014 a los lectores de SPORT | Foto: SPORT
Sport: Jak oceniasz ataki, które w ostatnim czasie wymierzono w klub, w trenera i w zawodników?
Gerard Piqué:
Trudno jest stanowić cel dla prasy. Za wszystkim stoją jakieś interesy. Dla mnie trudno jest być takim celem także dlatego, że jestem zawodnikiem. Staram się przyjmować pozytywnie wszystkie wydarzenia i deklaracje. Zawsze byli ludzie, którzy nas atakowali. Zawsze też byli inni, ci którzy nas bronili. Tak działa ten świat. Jeśli potrafimy się od tego odciąć i skupić na naszej pracy to nie sądzę żebyśmy mieli powód do zmartwień.

O Atlético mówi się, że to ósmy cud świata, jednak niemal pod każdym względem idą z wami łeb w łeb...
Tak. I wygraliśmy Superpuchar w dwumeczu z nimi.

Dokładnie.
Jednak trzeba zwrócić uwagę skąd przychodzi Atlético a skąd my. Atlético ma za sobą dwa bardzo dobre sezony pod wodzą Cholo, jednak wcześniej nie było u nich tak kolorowo. Wspinanie się na szczyt jest dla nich jak tlen. My przeciwnie, byliśmy już na szczycie, niemal pod każdym względem, i teraz nie możemy złapać oddechu. Kiedy my mieliśmy za sobą dwa lata bez żadnego pucharu wygranie trzech czy czterech spotkań z rzędu było dla nas cholernym szczęściem. Wszystko zależy od tego skąd się przychodzi. Jeśli przychodzisz ze szczytu i zatrzymujesz się, wtedy wszystko wydaje się być złe.

W Madrycie robią co mogą żeby zrzucić was z tego szczytu?
Zawsze była między nami rywalizacja. My, w Barcelonie, staramy się pokrzyżować szyki Madrytowi i vice versa, oni starają się przeszkodzić nam. To historyczna rywalizacja i zawsze staramy się żeby rywal wypadł gorzej. To coś, co trwa od wielu lat.

Wierzysz w to, że w stolicy starają się uderzyć w Messiego?
Pojawiają się różne ataki, z wielu stron. Tutaj także tak jest. Madryt wygrywa 5:0 i mówi się o tym, że rywal był słaby. Kiedy przegrywa, kiedy tonie... Ale może tam mają nad tym większą kontrolę. Madryt od zawsze był jednym z największych klubów. My mamy za sobą piętnaście czy dziesięć lat zwycięstw. Z historycznego punktu widzenia zawsze graliśmy dobrze, ale tytuły przyszły dopiero niedawno.

Ale nie masz odczucia, że próbuje się zdetronizować Messiego?
W końcu są przecież jakieś prawa, jakieś normy i ktoś kto nimi zarządza, kto egzekwuje sprawiedliwość. Dotarliśmy do punktu, w którym trzeba powiedzieć „dość". Po tym jak rzucono całym tym gównem w osobę, która nic nie zrobiła ktoś musi wyegzekwować sprawiedliwość. Ale to nie jest nasze zadanie.

Wydaje się, że jeśli Cristiano nie wygra Złotej Piłki to będzie dramat...
Zobaczymy kto ją wygra. Karty są już na stole, głosy zostały oddane, wygra ten kto powinien i będzie na to zasługiwać. Jeśli ta Złota Piłka będzie czyimś zdaniem bardziej wartościowa niż poprzednie, to już sprawa tych, którzy tak sądzą.

Co sądzisz o zmianach w głosowaniu na Złotą Piłkę?
To decyzja FIFA i Blattera, ich sprawa. To trofeum przyznawane przez FIFA i to oni wyznaczają normy. Inną sprawą jest to co uległo zmianie...

Ataki ze strony Madrytu są ceną tego, że tyle wygraliście?
Trudno jest im patrzeć na to, że ich rywal wygrywa tak wiele. My musieliśmy się z tym borykać przez wiele lat. Ale trzeba zaakceptować tak, że jest, jak jest. Raz wygrywają jedni, inny razem drudzy. To wszystko cykle a teraz jest cykl Barcelony.

Macie teraz drużynę, która jest w stanie sięgnąć po Ligę Mistrzów?
Tak, w stu procentach. Patrzę na rywali, którzy zakwalifikowali się do fazy pucharowej bez problemów i nie widzę ich wielu. Trzeba mieć stale na uwadze Bayern, ale poza nimi nie ma wielu rywali, o których można powiedzieć, że są na naszym poziomie. Właściwie w tej chwili można powiedzieć to jedynie o Bayernie, ze względu na wszystko co wygrali i sposób w jaki pokonali nas w zeszłym roku. Wielu culés wciąż ma to w pamięci. Nie sądzę, że jest teraz w Europie drużyna, która dominuje nad resztą.

Jednak wielu culés po wylosowaniu Manchesteru City sprawiało wrażenie jakby Barcelona już została wyeliminowana.
Bynajmniej! To prawda, że istnieją culés pesymiści, którzy wszyscy widzą w czarnych barwach, ale w ostatnich latach to zmieniliśmy. Teraz istnieją całe zastępy młodych culés, którzy widzieli jak Barça wygrywa i są optymistami.

Martino mówi, że kluczowe będzie dobre rozegranie lutego. Czy coś zmieniło się w przygotowaniu fizycznym?
Pewne rzeczy są fundamentalne by dobrze przygotować się do lutego. Pod względem rezultatów trzeba być zdolnym do rywalizacji w trzech rozgrywkach: w Lidze Mistrzów, pucharze i lidze krajowej, gdzie jesteśmy liderami. Inną sprawą jest to żeby drużyna czuła się dobrze pod względem fizycznym. Sądzę, że pod tym względem się poprawiliśmy. Tata miał możliwość korzystać z większych rotacji i dzięki temu czujemy się lepiej. Przed nami trzy czy cztery ważne spotkania o wysokiej intensywności, w których musimy stanąć na wysokości zadania.

Więc to właśnie jest klucz do wszystkiego? Presja, głód, agresywność...?
Z Pepem skonstruowaliśmy coś bardzo ważnego opartego na wysokim pressingu, odebraniu piłki w strefie obronnej przeciwnika i szybkim strzeleniu bramki z tej właśnie części boiska. To jest coś, co musimy utrzymać tak długo jak tylko się da. Sądzę, że głodu nam nie brakuje. Jeśli istnieje rzecz, które nam nie brakuje jest nią właśnie piłkarski apetyt. Wszyscy nasi zawodnicy, od napastników poczynając a na bramkarzu kończąc, cierpią jeśli zamknie się nam pole gry. Jeśli trafiamy na autobus wygląda to kiepsko. Nie umiemy się bronić we własnym polu karnym jeśli prowadzimy, udaje się nam to dopiero wtedy gdy rywal na nas naciska. Jeśli podczas meczu zdarza się tak, że zostajemy zepchnięci do tyłu i zamknięci we własnej strefie obronnej na jakieś pięć minut to nie jest źle jeśli rywal nad nami dominuje. Jednak normalnie to my musimy dominować w trakcie meczu.

Czy Martino wprowadził zmiany? Wspomina się o samorządności w szatni...
Ludzie opowiadają sobie o samorządności, jednak kiedy ma się trenera, który zarządza, to poziom samorządności równy jest zeru. Jasne, że Tata wprowadził zmiany, w końcu każdy trener jest inny. Pep to Pep. Tito, mimo że pracował z Pepem przez pięć lat, też zmienił pewne kwestie... Tata także dokonał pewnych zmian, jednak filozofia i podstawy pozostają te same.

Czy hierarchia ma wpływ na wyjściowe składy?
Szczerze mówiąc wierzę, że Tata stawia na tych, których uważa za najlepszych i najlepiej przygotowanych do każdego meczu. Gdyby było inaczej nie rozumiałbym tego. Każdy trener chce wygrywać. Jeśli wygrywasz to, po pierwsze, możesz zdobyć tytuły, szacunek, prestiż, masz też więcej opcji dzięki którym możesz kontynuować swoją pracę. Trenerzy nie są idiotami i wystawiają składy, które mają szansę na zwycięstwo.

Które zależy od zawodników...
Tata był piłkarzem, tak samo jak Pep czy Tito. Lepiej niż ktokolwiek wie co myśli piłkarz i pod tym względem nie musi się niczego uczyć od nowa.

Czy podzielasz uczucie tymczasowości otaczające osobę Martino? Z zewnątrz nie postrzega się go jako szkoleniowca na lata.
Nie podzielam tej opinii. Na wszystko trzeba patrzeć rok po roku. Kiedy przyszedł Pep też podpisał kontrakt na jeden sezon i nikt nie spodziewał się wtedy, że sprawy potoczą się tak, jak się stało. Trzeba pozwolić płynąć czasowi i nie ma co próbować przewidywać tego, co ma się stać. Nie wiemy czy Tata będzie z nami dziesięć lat, trzy lata czy jeden rok. Ja tego nie wiem. Trzeba pozwolić sprawom się toczyć. Łaską życia jest to, że nie wiemy co nas czeka.

A jeśli drużyna nic nie wygra? Co się wtedy stanie?
Nie mam pojęcia, ale widziałem co działo się w pierwszej połowie sezonu: wygrywaliśmy niemal wszystko a narzekania trwały... Jesteśmy tu po to żeby wygrywać. Zawsze istnieje możliwość, że stanie się inaczej, ale mam nadzieję, że tego unikniemy.

Jak wygląda droga tej drużyny z weteranami w składzie, jak Xavi czy Puyol?
W kwestii tych zawodników nie powinno się myśleć o drodze. Drużyny to cykle. Trzeba starać się żeby okres pomiędzy jednym cyklem a drugim był jak najkrótszy. Jeśli chcesz zmienić cykl tak by drużyna na tym nie ucierpiała to wymieniasz elementy powoli, jeden po drugim. Taka jest idea szkółki Barcelony w ostatnich latach, to najlepsze co może być. Utrzymać strukturę i powolutku wprowadzać zmiany. Tak, sądzę, że ta droga jest nieskończona. Oczywiście, dotrzemy kiedyś do punktu, w którym z powodu praw jakimi rządzi się życie ci zawodnicy osiągną wiek, w którym będą musieli porzucić futbol. Jednak to jeszcze nie jest ta chwila.

Puyol mówił ci, że chce zakończyć karierę?
Takie informacje pojawiły się w prasie, ale ja widzę jak Puyi trenuje i ostatnią rzeczą, o której myśli jest emerytura. Mam wrażenie, że chciałby grać więcej, tak jak wszyscy zawodnicy, którzy nie rozgrywają takiej ilości minut, jaką by chcieli. Ale takie już jest prawo życia a Carles pracuje za dwóch.
Źródło: Sport.es

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz