Dziennikarz Mundo Deportivo, Francesc Aguilar, sugeruje, że skarga sądowa na Sandro Rosella od początku miała bardzo polityczny charakter.
Pomysłodawcą procesu – zdaniem Aguilara – jest prezydent Realu Madryt, Florentino Pérez. Sternik Królewskich
nie zapomniał afrontu, który zrobił mu Rosell w przypadku Neymara.
Stołeczny klub ze wszystkich sił starał się pozyskać brazylijskiego
gracza, wysyłając nawet do Kraju Kawy dwóch wysłanników niczym
komiksowych bohaterów Mortadelo i Filemona.
Gdy jednak ojciec piłkarza pozostał nieugięty, a sam gracz wybrał
Katalonię, Pérez zapragnął policzyć się z Rosellem. Trzeba podkreślić,
że to dwaj dawni koledzy, których poróżniła najpierw sprawa rzekomego dopingu, później zaś niesnaski na linii Guardiola - Mourinho.
Twarzą w twarz
Ostatnie spotkanie obu panów miało miejsce na początku stycznia przy
okazji gali wręczenia Złotej Piłki w Zurychu. Obaj zakwaterowani zostali
w hotelu Baur au Lac. Wymiana zdań była bardzo napięta: prezydent Realu
zaprzeczył, że ma jakikolwiek związek ze skargą złożoną przez Jordiego
Casesa, ale jego wyjaśnienia nie przekonały ówczesnego sternika Barçy.
Nie jest jednak tajemnicą, że Fernando Fernández Tapias, wiceprezes
Realu, to bliski znajomy ministra sprawiedliwości Alberto
Ruiza-Gallardóna. Nikt nie zaprzeczy również, że na trybunach Santiago
Bernabéu spotkać można często ważne osobistości z Sądu Najwyższego.
Dziennikarz Mundo Deportivo sugeruje, iż te dwie kwestie mogły
ułatwić kontakt z sędzią Pablo Ruzem oraz katalońskim prokuratorem José
Peralsem, którzy zajmują się sprawą Neymara. Jednym z nielicznych z
madryckiego środowiska, który chciał pomóc Rosellowi i Barcelonie, był
Miguel Cardenal, krajowy sekretarz sportu.
Polityczna presja
Dziwi prędkość, z jaką Sąd Najwyższy przyjął skargę na Sandro
Rosella. W mgnieniu oka prezydent został oskarżony o sprzeniewierzenie
klubowych pieniędzy. Najważniejszym aspektem sprawy miał być jednak dla
Péreza lincz Rosella w mediach. W prasie i internecie pojawiało się
wiele publikacji mówiących o coraz to wyższych kwotach wydanych przez
Barcelonę na Neymara. Nie trzeba dodawać, że była to woda na młyn dla
sternika Realu.
Źródło: Mundo Deportivo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz