czwartek, 31 października 2013

4-2-3-1 wraca po dziesięciu latach

Od czasów pierwszych miesięcy pracy Franka Rijkaarda na stanowisku szkoleniowca Barcelony nie widzieliśmy Katalończyków w ustawieniu 4-2-3-1. Uległo to zmianie w ostatnim meczu pod wodzą Martino, w którym Barça zmierzyła się z Celtą Vigo na Estadio Balaídos. 
W sezonie 2003/04 holenderski trener korzystał ze składu z dwoma pivotami (Xavi i Gerard, czasami Motta, Cocu lub Marquez) oraz trzema ofensywnymi pomocnikami (w środku zawsze grał Ronaldinho, na skrzydłach wymiennie: Quaresma, Luis Enrique, Luis García i Overmars). Przed formacją pomocy grał wysunięty napastnik, u Rijkaarda standardowo był to Kluivert, czasami Saviola. W styczniu 2004 roku na wypożyczenie przyszedł Davids i ustawienie uległo zmianie na 4-3-3. Ten system stał się kluczem do tytułów zdobytych później przez Rijkaarda, Guardiolę i Vilanovę.

Dziesięć lat później Barça znów zagrała w ustawieniu 4-2-3-1, zwłaszcza w drugiej połowie spotkania w Vigo. Wtedy na boisku obok Busquetsa pojawił się Song, z którym Kameruńczyk stworzył duet defensywnych pomocników. Przed nimi grali Alexis, Fàbregas i Pedro, zaś Messi grał bardziej jak klasyczna, niż fałszywa dziewiątka.
Nie wydaje się jednak by było to ustawienie, które na stałe zagości w Barcelonie. Podczas meczu w Vigo Iniesta i Xavi odpoczywali po Klasyku, jednak sytuacja, w której obu tych pomocników ze względu na rotacje zasiądzie na ławce raczej nie zdarza się często. Mimo to 4-2-3-1 pozostaje opcją na te nieliczne mecze, w których zabraknie i Xaviego, i Iniesty.
Rewolucji taktycznej i rozstania z 4-3-3 raczej nie powinniśmy się spodziewać. Mimo to pierwsza próba w innym ustawieniem, które może stanowić opcję do wykorzystania przy szczególnych warunkach kadrowych i w obliczu starcia z niektórymi przeciwnikami, już za nami.
Źródło: Mundo Deportivo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz