Johan Cruyff i Sandro Rosell spotkali się wczoraj w Monako
podczas losowania grup Ligi Mistrzów. Panowie nie wykorzystali jednak
tej okazji do polepszenia napiętych stosunków między sobą. Wręcz
przeciwnie - nie dość, że nawet się nie przywitali, to jeszcze Holender,
honorowy prezydent Barcelony do czasu objęcia sterów w klubie przez
Rosella, zaatakował obecnego szefa Blaugrany.
Johan Cruyff odebrał w Monako nagrodę w wysokości miliona euro
przeznaczoną na działalność jego fundacji, która, według niego, nadal
czeka na pieniądze obiecane przez Barcelonę. „Rosell nie zapłacił tego,
co się nam należy i figuruje w kontrakcie z moją fundacją", skrytykował
otwarcie Holender. „To sto tysięcy euro na sezon", sprecyzował.
Cruyff zarzucił Rosellowi „słabe zachowanie" i wspomniał, że
współpraca jego fundacji z „angielskimi klubami, takimi jak Arsenal czy
Liverpool, przebiega bezproblemowo".
Holender, który przyznał, iż nawet nie przywitał się z Sandro Rosellem
podczas wczorajszej gali („to dlatego, że siedzieliśmy w innych
sektorach", argumentował), powiedział, że kontrakt pomiędzy jego
fundacją a FC Barceloną został podpisany za rządów prezydenta Joana
Laporty i zarzucił obecnemu sternikowi klubu niewywiązywanie się z
umowy. Pytany o możliwe rozwiązanie konfliktu, Cruyff odpowiedział
jednoznacznie: „Muszą płacić, nic więcej".
Holender nie chciał wczoraj mówić natomiast o sprawach czysto
sportowych i nie pokusił się o ocenę nowej Barçy Gerardo Martino. „Byłem
w Szwajcarii i nawet nie oglądałem meczów", powiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz