poniedziałek, 11 marca 2013

Wywiad z Xavim

Xavi: Musimy zaatakować w każdy możliwy sposób


Jak z Twoim urazem?
W porządku. We wtorek gramy mecz sezonu i chciałbym w nim wystąpić. Mam nadzieję, że będę w najlepszej dyspozycji, ale zobaczymy jak to się wszystko potoczy... Zobaczymy, ponieważ uraz niby nie jest poważny, jednak mam czasem wrażenie, że coś tam może być nie tak. Pozostało kilka dni i mam nadzieję, że do meczu wszystko będzie już w porządku.

Lekarze mówią, że istnieje ryzyko odnowienia się kontuzji.
Ale ja chcę tam być. Naprawdę zależy mi na zdobyciu Mistrzostwa. Uważam, że tamten wynik, z Włoch, nie jest sprawiedliwy... Pragnę być na szczycie i zrobię wszystko co tylko możliwe, aby to osiągnąć. Jeśli nie będę gotowy na sto, to przynajmniej na 90 lub 95 procent.

Gra będzie ryzykiem.
Zgadza się, ale podejmowałem je już wcześniej. Jestem rozgrywającym, więc nie jestem narażony na bestialskie sprinty, jak ma to miejsce w przypadku napastników czy zawodników wchodzących z boku. Ja tworzę schematy gry, w których oni są zamknięci. Tutaj potrzebna jest głównie mobilność w operowaniu piłką, dzięki czemu możliwe jest podanie jej do odpowiedniego kolegi z zespołu. Dlatego chcę być w tym meczu i dać im płynność w grze, której przecież zespół będzie bardzo potrzebował. Chcę być ważną częścią tego meczu i zespołu.

Czyli jeśli zajdzie taka potrzeba, będziecie chcieli uśpić i pokonać defensywę rywala, prawda?
Gra w piłkę nie polega tylko na pokonywaniu struktur defensywnych rywala i próbie usypiania go. To tak jakby użyć Voltarenu na stan przeciwzapalny. Nie przykładałbym do tego tak ogromnej wagi.

Czy bez Tito treningi są gorsze? Czy możesz powiedzieć, że potrzebujecie przywódcy, który zwróciłby komuś uwagę w tym szczególnym czasie?
Nie. Rozmawiamy wszyscy razem, w zespole panuje zgodność. Kiedy coś idzie nie tak, rozmawiamy. Zbieramy się wspólnie i pytamy siebie nawzajem: "Co o tym myślisz? Jak się czujesz? Nie jesteś zmęczony?". Wszystko odbywa się normalnie, tak jakby Tito z nami był. Oczywistym jest, że tęsknimy za nim, bo to on jest tym, który podejmuje rozmowę, duchowym przywódcą zespołu, który ustala zasady. Niemniej, mamy wystarczająco wykwalifikowanych ludzi na miejscu. Sztab szkoleniowy, zawodnicy, którzy grają ze sobą od lat... Wiemy, że jesteśmy w stanie konkurować. Niestety, spadło na nas nieszczęście w postaci ostatnich wyników. Gdyby nie one, wszystko byłoby w porządku.

Z powodu kontuzji nie grałeś w ostatnim meczu z Madrytem. Oglądałeś to spotkanie? Czy obserwując z zewnątrz zauważyłeś jakieś braki w grze?
Jeżeli już, to głównie w mobilności. Czasami nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, jak ciężko jest grać, gdy partner nie jest ustawiony tam, gdzie ty byś tego chciał, gdy brak jest ruchu do tworzenia przestrzeni, gdy masz na sobie grupę rywali, którzy tylko czyhają by móc ruszyć z kontratakiem, a ciśnienie staje się tak wysokie, że decydujesz się na zagranie górą długiej piłki... Tę samą piłkę gramy już od wielu lat, analizujesz ją i staje się wtedy niezwykle skomplikowana. I mimo tego musiny dać z siebie coś więcej? Oczywiście, i pokażemy to w kolejnych meczach.
  
A jeśli Milan strzeli bramkę? Nie wpadniecie w obłęd?
Mamy przed sobą 90, a może nawet 120 minut. Gra ma to do siebie, że może się różnie potoczyć. Oni mają utalentowanych zawodników, którzy mogą strzelić w każdej chwili. Mają wspaniałych ofensywnych graczy, którzy będą oczekiwać, na to, by wykorzystać nasz błąd. To będzie mecz, do którego będziemy musieli podejść ze spokojem, w którym będziemy musieli unikać strat piłki, rzutów rożnych i głupich fauli. Oznacza to tyle, że będziemy chcieli atakować i otwierać pole do gry... Musimy odzyskać płynność gry i znowu zacząć strzelać, czego brakowało w ostatnich meczach.

 W ostatnich 13 spotkaniach traciliście przynajmniej po jednej bramce. Jakie są tego przyczyny?
Gdybyśmy tylko wiedzieli, z czego to tak naprawdę wynika... Może to przez ten brak intensywności w ataku, przez co zawodnicy nie są w stanie odpowiednio się ustawić i wytwarza się nieodpowiednie ciśnienie. Wiele bramek tracimy również po stałych fragmentach gry - rzutach rożnych i wolnych. Tych rzeczy musimy unikać, ponieważ nie mamy zbyt wysokiego zespołu. Musimy zminimalizować te błędy, które powodują utratę goli i konkurować na wysokim poziomie.

Czterej kapitanowie obierają stery w związku z tą skomplikowaną sytuacją. Nie obawiacie się tej odpowiedzialności?
Powiem Ci, że nie ma „my sami”. Każdy chce awansować i to jest dobre. Jest wielu ludzi, którzy cierpią. Cierpią nie tylko zawodnicy, ale i trenerzy, bo nie wygrywają, bo przegraliśmy walkę o Puchar, bo sytuacja w Lidze Mistrzów jest delikatna. Roura jest pierwszym, który pod nieobecność Tito podejmuje wszelkie inicjatywy. Wiele pomaga także Altimira... Każdy się angażuje i daje coś z siebie. Jeśli chcesz coś zrobić na własną rękę, proszę bardzo, śmiało. Ale oni uderzą pięścią w stół, albo też uczynią krok do przodu i dowiedzą się co tam ci w głowie świta... Ale każdy chce wygrywać.

 I jak rozmawiacie z Tito, on to dostrzega?
Zgadza się. Rozmawiałem z nim przed półfinałem w Pucharze przeciwko Madrytowi i dostrzegał to na własne oczy. "Cieszę się! Cieszę się!", powiedział. On chciałby juz wrócić, bo piłka nożna jest jego pasją. Brakuje go nam, a jemu nas. Jednak zdrowie jest na pierwszym miejscu i musi tam jeszcze zostać. Jednak w końcu wróci.

Jeśli przejdziecie Milan, Tito być może poprowadzi Was w ćwierćfinale.
I to jest motywujące. Jak niektóre rzeczy poszły źle, tak remontada będzie najlepszym dla jego [Tito] zdrowia i nastroju prezentem. Jak powiedziałem kiedyś, temu pokoleniu brak jest wielkiej remontady,. Teraz mamy na to najwyższy czas.

Wyglądacie, jakbyście wiedzieli czego chcecie.
Człowieku, to jest Liga Mistrzów, a nasza duma została zraniona przez nieuczciwy wynik i niezręczną porażkę z Madrytem. Drużyna pragnie teraz odzyskać poczucie wygranej, konkurencyjności, wielkości. Nie ma ku temu lepszej okazji, jak rewanżowy mecz z Milanem.

 Co będzie istotą do pokonania Milanu?
Wiara w naszą filozofię, szukanie pola do gry, nietracenie piłki, atakowanie bardziej śmiałe niż czyniliśmy to ostatnio. Nawet gdyby przeciwnik chciał nas ostro potraktować - a nuż za jakieś przewinienie otrzyma kartkę. Pressing i atakowanie piłki, wtedy gdy jest ona w posiadaniu rywala jest tym, czego prawdopodobnie brakowało nam w ostatnich meczach. Jednakże jesteśmy dumni z naszej filozofii, dzięki której znów będziemy zdobywać tytuły.

Każdego roku przybywa rywali, którzy zaczynają rozumieć jak gra Barça. Czy nie nadeszła chwila, kiedy trzeba by zastanowić się nad modyfikacją systemu gry?
Graliśmy już różnymi ustawieniami. Podczas domowego meczu ze Spartakiem, gdy przegrywaliśmy, zmieniliśmy ustawienie na takie, w którym było trzech obrońców. Może Tito wymyśli na wtorek coś, co pozwoli nam tworzyć wolną przestrzeń do gry i będzie dla nas punktem zaczepienia, ale tego nie wiem. Wiem jednak na pewno, że trzeba będzie atakować i szybko strzelić gola.

Mówi się o dośrodkowaniach, ale ostatnio nie było nikogo, kto zbierałby piłkę i uderzał z dystansu.
Piłka nożna, oprócz tego, że jest to sport zespołowy, wymaga siły psychicznej. Jak tego dokonać? Stwarzasz zagrożenie, wbiegasz w pole karne ze skrzydła, dośrodkowujesz, przechwytujesz wybitą piłkę i... zaczynasz od nowa. To sprawia, że rywal staje się przytłoczony i miało to miejsce wiele razy na Camp Nou w ostatnich latach.

Zarówno gol dla United, jak i bramka Cristiano w meczu Manchester-Real padły po wrzutkach praktycznie w sam środek pola karnego.
Higuaín dośrodkowywał praktycznie nie patrząc na to, co się dzieje w polu karnym i Cristiano zgarnął piłkę na długim słupku. Takie zagrania zawsze mogą być źle wybite przez obrońców, co z kolei przydarzyło się Ramosowi. Trzeba atakować w podobny sposób. Zawsze chcemy grać pięknie dla oka i jest to zgodne z naszą filozofią, ale może alternatywą będzie atakowanie skrzydłami i wstrzeliwanie piłki w pole karne bądź uderzenia z dystansu. Myślę, że jesteśmy w stanie zaatakować i jestem optymistą.

Dwie porażki z rzędu z Realem nadszarpnęły waszą dumę?
Tak, ale nie należy oglądać się na Madryt, za siebie, tylko na siebie, żeby dobrze dostrzec to, co można poprawić. Na dzień dzisiejszy przegraliśmy jedynie Puchar Króla. W lidze mamy bardzo dobrą sytuację i teraz musimy walczyć o Ligę Mistrzów. Rachunek jest prosty: przegraliśmy tylko Puchar.

Jak Ci się podobał mecz Manchesteru z Realem?
To był dobry przykład, że w futbolu może wydarzyć się wszystko. Wydawało się, że Madryt nie awansuje dalej, ale wykluczenie Naniego zmieniło obraz gry.

Czerwona kartka była słuszna?
To była sytuacja, w której Nani chciał trafić w piłkę i dla mnie decyzja była bardzo surowa. Takie wykluczenie ma duże znaczenie w meczu i powinna być pokazywana za dużo groźniejsze zagrania. W pojedynku takich zespołów decyzja nie mogła nie mieć wpływu na dalsze losy spotkania. Zawsze powtarzam, że w takich sytuacjach trzeba patrzeć na intencje zawodnika. Nani patrzył na piłkę i nie skupiał się na defensywie. Dla mnie decyzja była surowa.

Mourinho porównał to zagranie do sytuacji Alvesa i Pepe, po której Portugalczyk został wykluczony.
Nie widzę podobieństwa, Pepe faulował mając cały czas Daniego Alvesa w zasięgu wzroku. Z kolei Nani nie. Chciał miał piłkę, którą chciał opanować, nie atakował. To zupełnie inna sytuacja i nie ma nic wspólnego z wspomnianym starciem.

Zatem ciekawe, dlaczego Mourinho użył sytuacji z Barceloną jako odniesienia.
[On] Wierzy, że czerwona kartka dla Pepe była niesprawiedliwa. Dla mnie tamta decyzja była oczywista. Wszyscy to widzieli.

Wracając do Milanu, jak Ci się podoba wizja rewanżu na Realu w Lidze Mistrzów?
Przed nami ciężki mecz z Milanem i żaden kibic nie bawi się teraz w hipotezy o ćwierćfinale czy półfinale.

Obawiasz się, że wspaniały marsz po mistrzostwo Hiszpanii, jaki obecnie wykonujecie, będzie bagatelizowany jeżeli nie awansujecie dalej w Pucharze Europy?
Podobnie jak nie myślę o ewentualnym awansie, tak nie zastanawiam się nad tym, co będzie, jeżeli odpadniemy. Bez względu na wszystko jesteśmy na dobrej drodze do wygrania ligi, co konsekwentnie realizujemy od sześciu miesięcy. Ligę trzeba wygrać, bo zostało jeszcze dwanaście kolejek. Wszystko zależy od nas. Jeżeli obniżymy poziom, rywale mogą nas dogonić i już to przerabialiśmy. Być może dając z siebie tak wiele w lidze, brakowało tej dodatkowej iskry w Lidze Mistrzów, którą zawsze trzeba z siebie wykrzesać.

Podczas rewanżu w Pucharze Króla, przy stanie 0:3 kibice śpiewali hymn na trybunach. To także daje pewność siebie, prawda?
To zaufanie zyskaliśmy swoją grą i wynikami, ale musimy to kontynuować. Dynamika futbolu zmienia się w piętnaście dni, jak mówił Mascherano. Było super, tryplet w zasięgu ręki i w dziesięć dni wszystko zadrżało.

Mówi się, że Messi nie czuje się dobrze...
Strzelił 39 bramek w lidze, to zawsze jest ważne. Jak nie strzela, to podaje. Jeżeli nie idzie drużynie, to zawsze ogląda się na najlepszego na świecie w pierwszej kolejności… Messi zawsze jest pod lupą, ale zawsze patrzy na grupę, na drużynę. Jest zmotywowany na wtorek.

Ale czasem zagęszczenie pola jest tak duże, że nie można nic zrobić.
Nasza filozofia gry sprawia, że Messi jest kryty niczym w klatce. Na stadionie Celticu, w meczu ze Spartakiem czy Benficą. Wszyscy bronili się dwiema liniami po czterech zawodników przesuwając po całej szerokości boiska. Tworzenie okazji bramkowych w takiej sytuacji jest bardzo ciężkie, a tracąc gola z niczego, jak z Milanem, jeszcze bardziej. Chcemy rozszerzyć pole gry, by nie być tak zależnym od Leo, by miał więcej miejsca.

Ostatnio nie macie też szczęścia do sędziowania: ręka Zapaty z Milanem, nieodgwizdany karny po faulu Alonso na Pedro, Ramosa na Adriano…
To są decyzje podjęte przeciwko nam i mówię o tym bez problemu. Tak samo czasem podyktuje się dla nas karny, który był wątpliwy, ale na Bernabéu często sędziuje się przeciwko nam. Tak czy tak, nie można polegać na takich sytuacjach. Musisz zrobić więcej, by wygrać spotkanie i nie oczekiwać, że sędzia się pomyli. Nie zmienia to faktu, że, tak, w Madrycie Pérez Lasa się pomylił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz