Jak z Twoim urazem?
W
porządku. We wtorek gramy mecz sezonu i chciałbym w nim wystąpić. Mam
nadzieję, że będę w najlepszej dyspozycji, ale zobaczymy jak to się
wszystko potoczy... Zobaczymy, ponieważ uraz niby nie jest poważny,
jednak mam czasem wrażenie, że coś tam może być nie tak. Pozostało kilka
dni i mam nadzieję, że do meczu wszystko będzie już w porządku.
Lekarze mówią, że istnieje ryzyko odnowienia się kontuzji.
Ale
ja chcę tam być. Naprawdę zależy mi na zdobyciu Mistrzostwa. Uważam, że
tamten wynik, z Włoch, nie jest sprawiedliwy... Pragnę być na szczycie i
zrobię wszystko co tylko możliwe, aby to osiągnąć. Jeśli nie będę
gotowy na sto, to przynajmniej na 90 lub 95 procent.
Gra będzie ryzykiem.
Zgadza
się, ale podejmowałem je już wcześniej. Jestem rozgrywającym, więc nie
jestem narażony na bestialskie sprinty, jak ma to miejsce w przypadku
napastników czy zawodników wchodzących z boku. Ja tworzę schematy gry, w
których oni są zamknięci. Tutaj potrzebna jest głównie mobilność w
operowaniu piłką, dzięki czemu możliwe jest podanie jej do odpowiedniego
kolegi z zespołu. Dlatego chcę być w tym meczu i dać im płynność w
grze, której przecież zespół będzie bardzo potrzebował. Chcę być ważną
częścią tego meczu i zespołu.
Czyli jeśli zajdzie taka potrzeba, będziecie chcieli uśpić i pokonać defensywę rywala, prawda?
Gra w piłkę nie polega tylko na pokonywaniu struktur defensywnych rywala i próbie usypiania go. To tak jakby użyć Voltarenu na stan przeciwzapalny. Nie przykładałbym do tego tak ogromnej wagi.
Czy
bez Tito treningi są gorsze? Czy możesz powiedzieć, że potrzebujecie
przywódcy, który zwróciłby komuś uwagę w tym szczególnym czasie?
Nie.
Rozmawiamy wszyscy razem, w zespole panuje zgodność. Kiedy coś idzie
nie tak, rozmawiamy. Zbieramy się wspólnie i pytamy siebie nawzajem: "Co
o tym myślisz? Jak się czujesz? Nie jesteś zmęczony?". Wszystko odbywa
się normalnie, tak jakby Tito z nami był. Oczywistym jest, że tęsknimy
za nim, bo to on jest tym, który podejmuje rozmowę, duchowym przywódcą
zespołu, który ustala zasady. Niemniej, mamy wystarczająco
wykwalifikowanych ludzi na miejscu. Sztab szkoleniowy, zawodnicy, którzy
grają ze sobą od lat... Wiemy, że jesteśmy w stanie konkurować.
Niestety, spadło na nas nieszczęście w postaci ostatnich wyników. Gdyby
nie one, wszystko byłoby w porządku.
Z
powodu kontuzji nie grałeś w ostatnim meczu z Madrytem. Oglądałeś to
spotkanie? Czy obserwując z zewnątrz zauważyłeś jakieś braki w grze?
Jeżeli
już, to głównie w mobilności. Czasami nie zdajesz sobie nawet sprawy z
tego, jak ciężko jest grać, gdy partner nie jest ustawiony tam, gdzie ty
byś tego chciał, gdy brak jest ruchu do tworzenia przestrzeni, gdy masz
na sobie grupę rywali, którzy tylko czyhają by móc ruszyć z
kontratakiem, a ciśnienie staje się tak wysokie, że decydujesz się na
zagranie górą długiej piłki... Tę samą piłkę gramy już od wielu lat,
analizujesz ją i staje się wtedy niezwykle skomplikowana. I mimo tego
musiny dać z siebie coś więcej? Oczywiście, i pokażemy to w kolejnych
meczach.
A jeśli Milan strzeli bramkę? Nie wpadniecie w obłęd?
Mamy
przed sobą 90, a może nawet 120 minut. Gra ma to do siebie, że może się
różnie potoczyć. Oni mają utalentowanych zawodników, którzy mogą
strzelić w każdej chwili. Mają wspaniałych ofensywnych graczy, którzy
będą oczekiwać, na to, by wykorzystać nasz błąd. To będzie mecz, do
którego będziemy musieli podejść ze spokojem, w którym będziemy musieli
unikać strat piłki, rzutów rożnych i głupich fauli. Oznacza to tyle, że
będziemy chcieli atakować i otwierać pole do gry... Musimy odzyskać
płynność gry i znowu zacząć strzelać, czego brakowało w ostatnich
meczach.
W ostatnich 13 spotkaniach traciliście przynajmniej po jednej bramce. Jakie są tego przyczyny?
Gdybyśmy
tylko wiedzieli, z czego to tak naprawdę wynika... Może to przez ten
brak intensywności w ataku, przez co zawodnicy nie są w stanie
odpowiednio się ustawić i wytwarza się nieodpowiednie ciśnienie. Wiele
bramek tracimy również po stałych fragmentach gry - rzutach rożnych i
wolnych. Tych rzeczy musimy unikać, ponieważ nie mamy zbyt wysokiego
zespołu. Musimy zminimalizować te błędy, które powodują utratę goli i
konkurować na wysokim poziomie.
Czterej kapitanowie obierają stery w związku z tą skomplikowaną sytuacją. Nie obawiacie się tej odpowiedzialności?
Powiem
Ci, że nie ma „my sami”. Każdy chce awansować i to jest dobre. Jest
wielu ludzi, którzy cierpią. Cierpią nie tylko zawodnicy, ale i
trenerzy, bo nie wygrywają, bo przegraliśmy walkę o Puchar, bo sytuacja w
Lidze Mistrzów jest delikatna. Roura jest pierwszym, który pod
nieobecność Tito podejmuje wszelkie inicjatywy. Wiele pomaga także
Altimira... Każdy się angażuje i daje coś z siebie. Jeśli chcesz coś
zrobić na własną rękę, proszę bardzo, śmiało. Ale oni uderzą pięścią w
stół, albo też uczynią krok do przodu i dowiedzą się co tam ci w głowie
świta... Ale każdy chce wygrywać.
I jak rozmawiacie z Tito, on to dostrzega?
Zgadza
się. Rozmawiałem z nim przed półfinałem w Pucharze przeciwko Madrytowi i
dostrzegał to na własne oczy. "Cieszę się! Cieszę się!", powiedział. On
chciałby juz wrócić, bo piłka nożna jest jego pasją. Brakuje go nam, a
jemu nas. Jednak zdrowie jest na pierwszym miejscu i musi tam jeszcze
zostać. Jednak w końcu wróci.
Jeśli przejdziecie Milan, Tito być może poprowadzi Was w ćwierćfinale.
I to jest motywujące. Jak niektóre rzeczy poszły źle, tak remontada będzie najlepszym dla jego [Tito] zdrowia i nastroju prezentem. Jak powiedziałem kiedyś, temu pokoleniu brak jest wielkiej remontady,. Teraz mamy na to najwyższy czas.
Wyglądacie, jakbyście wiedzieli czego chcecie.
Człowieku,
to jest Liga Mistrzów, a nasza duma została zraniona przez nieuczciwy
wynik i niezręczną porażkę z Madrytem. Drużyna pragnie teraz odzyskać
poczucie wygranej, konkurencyjności, wielkości. Nie ma ku temu lepszej
okazji, jak rewanżowy mecz z Milanem.
Co będzie istotą do pokonania Milanu?
Wiara
w naszą filozofię, szukanie pola do gry, nietracenie piłki, atakowanie
bardziej śmiałe niż czyniliśmy to ostatnio. Nawet gdyby przeciwnik
chciał nas ostro potraktować - a nuż za jakieś przewinienie otrzyma
kartkę. Pressing i atakowanie piłki, wtedy gdy jest ona w posiadaniu
rywala jest tym, czego prawdopodobnie brakowało nam w ostatnich meczach.
Jednakże jesteśmy dumni z naszej filozofii, dzięki której znów będziemy
zdobywać tytuły.
Każdego
roku przybywa rywali, którzy zaczynają rozumieć jak gra Barça. Czy nie
nadeszła chwila, kiedy trzeba by zastanowić się nad modyfikacją systemu
gry?
Graliśmy
już różnymi ustawieniami. Podczas domowego meczu ze Spartakiem, gdy
przegrywaliśmy, zmieniliśmy ustawienie na takie, w którym było trzech
obrońców. Może Tito wymyśli na wtorek coś, co pozwoli nam tworzyć wolną
przestrzeń do gry i będzie dla nas punktem zaczepienia, ale tego nie
wiem. Wiem jednak na pewno, że trzeba będzie atakować i szybko strzelić
gola.
Mówi się o dośrodkowaniach, ale ostatnio nie było nikogo, kto zbierałby piłkę i uderzał z dystansu.
Piłka
nożna, oprócz tego, że jest to sport zespołowy, wymaga siły
psychicznej. Jak tego dokonać? Stwarzasz zagrożenie, wbiegasz w pole
karne ze skrzydła, dośrodkowujesz, przechwytujesz wybitą piłkę i...
zaczynasz od nowa. To sprawia, że rywal staje się przytłoczony i miało
to miejsce wiele razy na Camp Nou w ostatnich latach.
Zarówno gol dla United, jak i bramka Cristiano w meczu Manchester-Real padły po wrzutkach praktycznie w sam środek pola karnego.
Higuaín
dośrodkowywał praktycznie nie patrząc na to, co się dzieje w polu
karnym i Cristiano zgarnął piłkę na długim słupku. Takie zagrania zawsze
mogą być źle wybite przez obrońców, co z kolei przydarzyło się
Ramosowi. Trzeba atakować w podobny sposób. Zawsze chcemy grać pięknie
dla oka i jest to zgodne z naszą filozofią, ale może alternatywą będzie
atakowanie skrzydłami i wstrzeliwanie piłki w pole karne bądź uderzenia z
dystansu. Myślę, że jesteśmy w stanie zaatakować i jestem optymistą.
Dwie porażki z rzędu z Realem nadszarpnęły waszą dumę?
Tak,
ale nie należy oglądać się na Madryt, za siebie, tylko na siebie, żeby
dobrze dostrzec to, co można poprawić. Na dzień dzisiejszy przegraliśmy
jedynie Puchar Króla. W lidze mamy bardzo dobrą sytuację i teraz musimy
walczyć o Ligę Mistrzów. Rachunek jest prosty: przegraliśmy tylko
Puchar.
Jak Ci się podobał mecz Manchesteru z Realem?
To
był dobry przykład, że w futbolu może wydarzyć się wszystko. Wydawało
się, że Madryt nie awansuje dalej, ale wykluczenie Naniego zmieniło
obraz gry.
Czerwona kartka była słuszna?
To
była sytuacja, w której Nani chciał trafić w piłkę i dla mnie decyzja
była bardzo surowa. Takie wykluczenie ma duże znaczenie w meczu i
powinna być pokazywana za dużo groźniejsze zagrania. W pojedynku takich
zespołów decyzja nie mogła nie mieć wpływu na dalsze losy spotkania.
Zawsze powtarzam, że w takich sytuacjach trzeba patrzeć na intencje
zawodnika. Nani patrzył na piłkę i nie skupiał się na defensywie. Dla
mnie decyzja była surowa.
Mourinho porównał to zagranie do sytuacji Alvesa i Pepe, po której Portugalczyk został wykluczony.
Nie
widzę podobieństwa, Pepe faulował mając cały czas Daniego Alvesa w
zasięgu wzroku. Z kolei Nani nie. Chciał miał piłkę, którą chciał
opanować, nie atakował. To zupełnie inna sytuacja i nie ma nic wspólnego
z wspomnianym starciem.
Zatem ciekawe, dlaczego Mourinho użył sytuacji z Barceloną jako odniesienia.
[On] Wierzy, że czerwona kartka dla Pepe była niesprawiedliwa. Dla mnie tamta decyzja była oczywista. Wszyscy to widzieli.
Wracając do Milanu, jak Ci się podoba wizja rewanżu na Realu w Lidze Mistrzów?
Przed nami ciężki mecz z Milanem i żaden kibic nie bawi się teraz w hipotezy o ćwierćfinale czy półfinale.
Obawiasz
się, że wspaniały marsz po mistrzostwo Hiszpanii, jaki obecnie
wykonujecie, będzie bagatelizowany jeżeli nie awansujecie dalej w
Pucharze Europy?
Podobnie
jak nie myślę o ewentualnym awansie, tak nie zastanawiam się nad tym,
co będzie, jeżeli odpadniemy. Bez względu na wszystko jesteśmy na dobrej
drodze do wygrania ligi, co konsekwentnie realizujemy od sześciu
miesięcy. Ligę trzeba wygrać, bo zostało jeszcze dwanaście kolejek.
Wszystko zależy od nas. Jeżeli obniżymy poziom, rywale mogą nas dogonić i
już to przerabialiśmy. Być może dając z siebie tak wiele w lidze,
brakowało tej dodatkowej iskry w Lidze Mistrzów, którą zawsze trzeba z
siebie wykrzesać.
Podczas rewanżu w Pucharze Króla, przy stanie 0:3 kibice śpiewali hymn na trybunach. To także daje pewność siebie, prawda?
To
zaufanie zyskaliśmy swoją grą i wynikami, ale musimy to kontynuować.
Dynamika futbolu zmienia się w piętnaście dni, jak mówił Mascherano.
Było super, tryplet w zasięgu ręki i w dziesięć dni wszystko zadrżało.
Mówi się, że Messi nie czuje się dobrze...
Strzelił
39 bramek w lidze, to zawsze jest ważne. Jak nie strzela, to podaje.
Jeżeli nie idzie drużynie, to zawsze ogląda się na najlepszego na
świecie w pierwszej kolejności… Messi zawsze jest pod lupą, ale zawsze
patrzy na grupę, na drużynę. Jest zmotywowany na wtorek.
Ale czasem zagęszczenie pola jest tak duże, że nie można nic zrobić.
Nasza
filozofia gry sprawia, że Messi jest kryty niczym w klatce. Na
stadionie Celticu, w meczu ze Spartakiem czy Benficą. Wszyscy bronili
się dwiema liniami po czterech zawodników przesuwając po całej
szerokości boiska. Tworzenie okazji bramkowych w takiej sytuacji jest
bardzo ciężkie, a tracąc gola z niczego, jak z Milanem, jeszcze
bardziej. Chcemy rozszerzyć pole gry, by nie być tak zależnym od Leo, by
miał więcej miejsca.
Ostatnio
nie macie też szczęścia do sędziowania: ręka Zapaty z Milanem,
nieodgwizdany karny po faulu Alonso na Pedro, Ramosa na Adriano…
To
są decyzje podjęte przeciwko nam i mówię o tym bez problemu. Tak samo
czasem podyktuje się dla nas karny, który był wątpliwy, ale na Bernabéu
często sędziuje się przeciwko nam. Tak czy tak, nie można polegać na
takich sytuacjach. Musisz zrobić więcej, by wygrać spotkanie i nie
oczekiwać, że sędzia się pomyli. Nie zmienia to faktu, że, tak, w
Madrycie Pérez Lasa się pomylił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz