piątek, 21 marca 2014

Messi: Aby wygrać mundial, potrzeba szczęścia zwycięzców

Leo Mes­si udzie­lił wy­wia­du ar­gen­tyń­skiej te­le­wi­zji TyC w pro­gra­mie De Se­lec­ción. Tym ra­zem, za­miast kwe­stii czy­sto zwią­za­nych z Bar­ce­lo­ną, ar­gen­tyń­ski crack Blau­gra­ny od­po­wia­dał na py­ta­nia do­ty­czą­ce przede wszyst­kim zbli­ża­ją­ce­go się wiel­ki­mi kro­ka­mi mun­dia­lu w Bra­zy­lii. Nie za­bra­kło rów­nież za­baw­ne­go mo­men­tu, gdy pro­wa­dzą­cy za­py­tał Leo o je­go re­la­cję z sy­nem - Thia­go.
Messi: Aby wygrać mundial, potrzeba szczęścia zwycięzców
TyC Sports: Do­cie­ra do cie­bie fakt, że od mun­dia­lu dzie­li nas tak nie­wie­le?
Leo Mes­si: Tak, z każ­dym dniem jest co­raz bli­żej. Po­zo­sta­ło bar­dzo ma­ło prób, ma­ło cza­su, a ten upły­wa bar­dzo szyb­ko, po­nie­waż zbli­ża­my się do klu­czo­wych spo­tkań, osta­tecz­nych roz­strzy­gnięć, je­ste­śmy co­raz bli­żej koń­ca.

Jak czę­sto w cią­gu dnia zda­rza ci się my­śleć o mun­dia­lu?
Tak na­praw­dę każ­dy z nas sku­pio­ny jest na swo­im klu­bie, za­czy­na­ją się spo­tka­nia o wiel­ką staw­kę, roz­strzy­gnię­cia w roz­gryw­kach. Nie­dłu­go cze­ka nas fi­nał Pu­cha­ru Hisz­pa­nii, w Li­dze Mi­strzów każ­de spo­tka­nie jest jak fi­nał, wal­czy­my też w li­dze i nie ma cza­su na za­sta­no­wie­nie. Wie­my tyl­ko, że mun­dial już się zbli­ża i jest wi­docz­ny na ho­ry­zon­cie.

Jak to jest grać na mi­strzo­stwach świa­ta?

Na mun­dia­lu wszyst­ko mo­że się wy­da­rzyć, mo­żesz ro­ze­grać wspa­nia­ły mecz i zejść z bo­iska po­ko­na­ny. W kon­kret­nych mo­men­tach mu­sisz mieć szczę­ście zwy­cięz­ców. Wszyst­kie ze­spo­ły, któ­re w swo­im cza­sie zdo­by­wa­ły mi­strzo­stwo, mia­ły ten ro­dzaj szczę­ścia. Po­pa­trz­my na ostat­ni mun­dial, Hisz­pa­nia po­ko­na­ła Pa­ra­gwaj po kar­nym obro­nio­nym przez Ca­sil­la­sa, któ­ry póź­niej zro­bił to sa­mo w fi­na­le, w dwóch sy­tu­acjach „sam na sam" z Rob­be­nem. By­li naj­lep­szym ze­spo­łem tur­nie­ju, ale mie­li też to szczę­ście, któ­re­go po­trze­bu­ją zwy­cięz­cy.

Roz­ma­wia­łem z Ma­sche­ra­no, mó­wił mi: „In­ie­sta i Xa­vi za­wsze po­wta­rza­ją, że Mes­si po­pro­wa­dzi nas do zwy­cię­stwa na mun­dia­lu". To­bie rów­nież to mó­wią?
Przez fakt, że je­ste­śmy do­bry­mi przy­ja­ciół­mi, i to, że sa­mi wy­gra­li już mi­strzo­stwo świa­ta, In­ie­sta i Xa­vi ży­czą mi zwy­cię­stwa na mun­dia­lu z re­pre­zen­ta­cją, po­wie­dzie­li mi to po przy­ja­ciel­sku, po­nie­waż zna­my się od dłuż­sze­go cza­su. Oby fak­tycz­nie tak by­ło, to by­ło­by coś wspa­nia­łe­go. 

Przed spo­tka­niem ze Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi po­wie­dzia­łeś: „nie wiem dla­cze­go, ale mam pew­ność, że Bóg po­zwo­li nam wy­grać mun­dial". Na­dal tak uwa­żasz?
Tak, to ma­rze­nia, pew­ne prze­my­śle­nia, oby się speł­ni­ły. Przy­go­to­wu­je­my się, aby wy­paść tam jak naj­le­piej. To od­po­wied­ni mo­ment dla tej dru­ży­ny, aby do­ko­nać wiel­kich rze­czy.
Jak zde­fi­nio­wał­byś ze­spół od we­wnątrz?
W re­pre­zen­ta­cji ma się po­czu­cie jed­no­ści, pew­ne­go po­łą­cze­nia mię­dzy za­wod­ni­ka­mi. Wie­lu z nas zna się od dziec­ka, po­nie­waż gra­li­śmy ra­zem od cza­sów re­pre­zen­ta­cji U-20. Każ­dy z nas zna swo­ją ro­lę w dru­ży­nie, nie­waż­ne, czy gra w pierw­szym skła­dzie, czy też nie. To bar­dzo zjed­no­czo­ny ze­spół.

Któ­re re­pre­zen­ta­cje ty­pu­jesz na czte­ry pierw­sze miej­sca?
Jak za­wsze po­wta­rzam, fa­wo­ry­ta­mi są z re­gu­ły naj­więk­sze re­pre­zen­ta­cje. Niem­cy, Bra­zy­lia, Hisz­pa­nia i Fran­cja są dru­ży­na­mi, któ­re bę­dą mia­ły naj­wię­cej do po­wie­dze­nia na tym tur­nie­ju.

Oce­nia­jąc pra­cę Sa­bel­li, uwa­żasz, że po­wi­nien po­zo­stać na sta­no­wi­sku po mun­dia­lu?
Tak, chciał­bym te­go, po­nie­waż mo­im zda­niem przez ostat­nich kil­ka lat wy­ko­nał świet­ną pra­cę, zmie­nił na na­szą ko­rzyść wy­ni­ki, któ­re nie za­wsze by­ły do­bre, osią­gnął spek­ta­ku­lar­ny wy­nik w eli­mi­na­cjach. Ale za­rów­no w re­pre­zen­ta­cji, jak i wszę­dzie in­dziej pra­cę tre­ne­ra de­fi­niu­ją wy­ni­ki. Gdy­by to za­le­ża­ło od nas, to chcie­li­by­śmy, aby zo­stał.

My­śla­łeś o moż­li­wym po­wtó­rze­niu Ma­ra­ca­na­zo (triumf Uru­gwa­ju nad go­spo­da­rza­mi MŚ 1950, Bra­zy­lią - przyp. red.)?
Trze­ba do te­go po­dejść ze spo­ko­jem, naj­pierw my­śleć o gru­pie, do któ­rej tra­fi­li­śmy, iść krok po kro­ku. Wszy­scy ma­rzy­my o by­ciu w fi­na­le, moż­li­wo­ści pod­nie­sie­nia te­go tro­feum, ale trze­ba za­cho­wać spo­kój.

Kie­dy po raz ostat­ni zda­rzy­ło ci się pła­kać po me­czu re­pre­zen­ta­cji?
Kie­dy prze­gra­li­śmy Co­pa Ame­ri­ca, kie­dy nie osią­ga­li­śmy wy­ni­ków, któ­re chcie­li­śmy osią­gać, ce­lów, któ­re so­bie za­kła­da­li­śmy.

Oj­co­stwo od­mie­ni­ło two­je ży­cie?
Tak, na lep­sze. To naj­lep­sze, co mo­gło mi się przy­tra­fić, i czer­pię z te­go ogrom­ną ra­dość.

Zmie­niasz pie­lu­chy?
Tak, ro­bię wszyst­ko. Wcze­śniej mia­łem wię­cej obo­wiąz­ków, te­raz być mo­że nie­co mniej, ale na­dal to ro­bię.

Opo­wiedz mi, ja­kim je­steś oj­cem, co ro­bisz?
(śmiech) To, co mi po­wie­dzą.

(śmiech) Czy­li ty mó­wisz in­nym, co ro­bić na bo­isku, a w do­mu jest od­wrot­nie?
Ką­pię go (Thia­go), prze­wi­jam, ro­bię mu je­dze­nie, po­ma­gam we wszyst­kim.

Za ja­ki czas po­now­nie zo­ba­czy­my cię w Ar­gen­ty­nie?

Bar­dzo chciał­bym wró­cić, nie wiem do­kład­nie kie­dy, ale z pew­no­ścią tu wró­cę.

Przy­jeż­dżasz tu dziś i wi­dzisz, jak wszyst­ko się zmie­ni­ło...
To praw­da, od pew­ne­go cza­su wie­le rze­czy zmie­ni­ło się na lep­sze. Przy­jeż­dżam do Ar­gen­ty­ny i wszyst­ko wy­glą­da wspa­nia­le, za­rów­no lu­dzie, jak i dzien­ni­ka­rze - oni też się zmie­ni­li, in­na jest kry­ty­ka. Praw­dę mó­wiąc, to by­ła bar­dzo du­ża zmia­na.
Źródło: Mundo Deportivo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz