Leo Messi udzielił wywiadu argentyńskiej telewizji TyC w programie De Selección. Tym razem, zamiast kwestii czysto związanych z Barceloną, argentyński crack Blaugrany odpowiadał na pytania dotyczące przede wszystkim zbliżającego się wielkimi krokami mundialu w Brazylii. Nie zabrakło również zabawnego momentu, gdy prowadzący zapytał Leo o jego relację z synem - Thiago.
TyC Sports: Dociera do ciebie fakt, że od mundialu dzieli nas tak niewiele?
Leo Messi: Tak, z każdym dniem jest coraz bliżej. Pozostało bardzo mało prób, mało czasu, a ten upływa bardzo szybko, ponieważ zbliżamy się do kluczowych spotkań, ostatecznych rozstrzygnięć, jesteśmy coraz bliżej końca.
Jak często w ciągu dnia zdarza ci się myśleć o mundialu?
Tak naprawdę każdy z nas skupiony jest na swoim klubie, zaczynają się spotkania o wielką stawkę, rozstrzygnięcia w rozgrywkach. Niedługo czeka nas finał Pucharu Hiszpanii, w Lidze Mistrzów każde spotkanie jest jak finał, walczymy też w lidze i nie ma czasu na zastanowienie. Wiemy tylko, że mundial już się zbliża i jest widoczny na horyzoncie.
Jak to jest grać na mistrzostwach świata?
Na mundialu wszystko może się wydarzyć, możesz rozegrać wspaniały mecz i zejść z boiska pokonany. W konkretnych momentach musisz mieć szczęście zwycięzców. Wszystkie zespoły, które w swoim czasie zdobywały mistrzostwo, miały ten rodzaj szczęścia. Popatrzmy na ostatni mundial, Hiszpania pokonała Paragwaj po karnym obronionym przez Casillasa, który później zrobił to samo w finale, w dwóch sytuacjach „sam na sam" z Robbenem. Byli najlepszym zespołem turnieju, ale mieli też to szczęście, którego potrzebują zwycięzcy.
Rozmawiałem z Mascherano, mówił mi: „Iniesta i Xavi zawsze powtarzają, że Messi poprowadzi nas do zwycięstwa na mundialu". Tobie również to mówią?
Przez fakt, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, i to, że sami wygrali już mistrzostwo świata, Iniesta i Xavi życzą mi zwycięstwa na mundialu z reprezentacją, powiedzieli mi to po przyjacielsku, ponieważ znamy się od dłuższego czasu. Oby faktycznie tak było, to byłoby coś wspaniałego.
Przed spotkaniem ze Stanami Zjednoczonymi powiedziałeś: „nie wiem dlaczego, ale mam pewność, że Bóg pozwoli nam wygrać mundial". Nadal tak uważasz?
Tak, to marzenia, pewne przemyślenia, oby się spełniły. Przygotowujemy się, aby wypaść tam jak najlepiej. To odpowiedni moment dla tej drużyny, aby dokonać wielkich rzeczy.
Jak zdefiniowałbyś zespół od wewnątrz?Leo Messi: Tak, z każdym dniem jest coraz bliżej. Pozostało bardzo mało prób, mało czasu, a ten upływa bardzo szybko, ponieważ zbliżamy się do kluczowych spotkań, ostatecznych rozstrzygnięć, jesteśmy coraz bliżej końca.
Jak często w ciągu dnia zdarza ci się myśleć o mundialu?
Tak naprawdę każdy z nas skupiony jest na swoim klubie, zaczynają się spotkania o wielką stawkę, rozstrzygnięcia w rozgrywkach. Niedługo czeka nas finał Pucharu Hiszpanii, w Lidze Mistrzów każde spotkanie jest jak finał, walczymy też w lidze i nie ma czasu na zastanowienie. Wiemy tylko, że mundial już się zbliża i jest widoczny na horyzoncie.
Jak to jest grać na mistrzostwach świata?
Na mundialu wszystko może się wydarzyć, możesz rozegrać wspaniały mecz i zejść z boiska pokonany. W konkretnych momentach musisz mieć szczęście zwycięzców. Wszystkie zespoły, które w swoim czasie zdobywały mistrzostwo, miały ten rodzaj szczęścia. Popatrzmy na ostatni mundial, Hiszpania pokonała Paragwaj po karnym obronionym przez Casillasa, który później zrobił to samo w finale, w dwóch sytuacjach „sam na sam" z Robbenem. Byli najlepszym zespołem turnieju, ale mieli też to szczęście, którego potrzebują zwycięzcy.
Rozmawiałem z Mascherano, mówił mi: „Iniesta i Xavi zawsze powtarzają, że Messi poprowadzi nas do zwycięstwa na mundialu". Tobie również to mówią?
Przez fakt, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, i to, że sami wygrali już mistrzostwo świata, Iniesta i Xavi życzą mi zwycięstwa na mundialu z reprezentacją, powiedzieli mi to po przyjacielsku, ponieważ znamy się od dłuższego czasu. Oby faktycznie tak było, to byłoby coś wspaniałego.
Przed spotkaniem ze Stanami Zjednoczonymi powiedziałeś: „nie wiem dlaczego, ale mam pewność, że Bóg pozwoli nam wygrać mundial". Nadal tak uważasz?
Tak, to marzenia, pewne przemyślenia, oby się spełniły. Przygotowujemy się, aby wypaść tam jak najlepiej. To odpowiedni moment dla tej drużyny, aby dokonać wielkich rzeczy.
W reprezentacji ma się poczucie jedności, pewnego połączenia między zawodnikami. Wielu z nas zna się od dziecka, ponieważ graliśmy razem od czasów reprezentacji U-20. Każdy z nas zna swoją rolę w drużynie, nieważne, czy gra w pierwszym składzie, czy też nie. To bardzo zjednoczony zespół.
Które reprezentacje typujesz na cztery pierwsze miejsca?
Jak zawsze powtarzam, faworytami są z reguły największe reprezentacje. Niemcy, Brazylia, Hiszpania i Francja są drużynami, które będą miały najwięcej do powiedzenia na tym turnieju.
Oceniając pracę Sabelli, uważasz, że powinien pozostać na stanowisku po mundialu?
Tak, chciałbym tego, ponieważ moim zdaniem przez ostatnich kilka lat wykonał świetną pracę, zmienił na naszą korzyść wyniki, które nie zawsze były dobre, osiągnął spektakularny wynik w eliminacjach. Ale zarówno w reprezentacji, jak i wszędzie indziej pracę trenera definiują wyniki. Gdyby to zależało od nas, to chcielibyśmy, aby został.
Myślałeś o możliwym powtórzeniu Maracanazo (triumf Urugwaju nad gospodarzami MŚ 1950, Brazylią - przyp. red.)?
Trzeba do tego podejść ze spokojem, najpierw myśleć o grupie, do której trafiliśmy, iść krok po kroku. Wszyscy marzymy o byciu w finale, możliwości podniesienia tego trofeum, ale trzeba zachować spokój.
Kiedy po raz ostatni zdarzyło ci się płakać po meczu reprezentacji?
Kiedy przegraliśmy Copa America, kiedy nie osiągaliśmy wyników, które chcieliśmy osiągać, celów, które sobie zakładaliśmy.
Ojcostwo odmieniło twoje życie?
Tak, na lepsze. To najlepsze, co mogło mi się przytrafić, i czerpię z tego ogromną radość.
Zmieniasz pieluchy?
Tak, robię wszystko. Wcześniej miałem więcej obowiązków, teraz być może nieco mniej, ale nadal to robię.
Opowiedz mi, jakim jesteś ojcem, co robisz?
(śmiech) To, co mi powiedzą.
(śmiech) Czyli ty mówisz innym, co robić na boisku, a w domu jest odwrotnie?
Kąpię go (Thiago), przewijam, robię mu jedzenie, pomagam we wszystkim.
Za jaki czas ponownie zobaczymy cię w Argentynie?
Bardzo chciałbym wrócić, nie wiem dokładnie kiedy, ale z pewnością tu wrócę.
Przyjeżdżasz tu dziś i widzisz, jak wszystko się zmieniło...
To prawda, od pewnego czasu wiele rzeczy zmieniło się na lepsze. Przyjeżdżam do Argentyny i wszystko wygląda wspaniale, zarówno ludzie, jak i dziennikarze - oni też się zmienili, inna jest krytyka. Prawdę mówiąc, to była bardzo duża zmiana.
Źródło: Mundo Deportivo

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz