Po licznych kontuzjach, które uniemożliwiły mu regularną grę w ostatnich latach, Isaac Cuenca zapewnia, że jest już nowym piłkarzem. Napastnik chce wreszcie zademonstrować swój głód gry i talent, jaki otworzył mu drzwi do pierwszego zespołu Barcelony, gdy trenerem był Pep Guardiola. Po wielu miesiącach milczenia i frustracji Isaac porozmawiał z katalońskim Sportem.

Sport: Pierwsze pytanie w tym przypadku nie może być inne. Jak się czujesz?
Isaac Cuenca: Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogę powiedzieć, że moje kolano ma się perfekcyjnie, jest w 100% sprawne. Cieszę się z tego i teraz leczę drobny uraz mięśnia dwugłowego. Ale przy tym, co wycierpiałem, to drobnostka.
Przeszedłeś operację w maju 2012 roku. Co się stało, że od tamtego czasu nie widzieliśmy cię na boisku, za wyjątkiem kilku minut w Ajaksie?
Tam popełniłem błąd. W czerwcu znowu poddałem się operacji, by wyczyścić nieco łękotkę, bo podczas pierwszego zabiegu zostawiliśmy go w spokoju. Wiedzieliśmy, że może nie wytrzymać i ostatecznie niektóre szwy się zerwały. Wyczyszczono mi łękotkę i usunięto 20%. Powrót do zdrowia miał trwać krócej, ale... Dobrze zrobiliśmy, że poszukaliśmy odpowiednich ćwiczeń, odbudowaliśmy mięśnie, by uniknąć ponownych kontuzji. Moje kolano ma się świetnie.
To prawdziwa droga krzyżowa.
Ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić, co to znaczy być poza grą przez dwa lata. Najbardziej boli ta frustracja. Kiedy miałem 12 lat, grałem w piłkę nożną, nie miałem w kieszeni ani jednego euro. W wieku 15, 16 lat wciąż grałem, gdy moi przyjaciele się bawili. I wciąż nie miałem pieniędzy. Teraz, mając 21, 22 lata, nie mogłem robić tego, co kocham, choć mam pieniądze.
Nie mów, że myślałeś o porzuceniu futbolu.
Wyjawię ci kilka szczegółów, by ludzie sobie to uzmysłowili. Były takie dni, kiedy wstawałem, szedłem do łazienki i skupiałem się tylko na tym, czy kolano mnie nie zaboli albo nie spuchnie po pierwszym kroku. Paranoja sięgała do tego stopnia, że kiedy kolega ci mówi: „Idziemy obejrzeć mecz koszykówki", ty pytasz się swojego kolana: „Mogę iść czy spuchniesz i będzie mnie boleć? Mogę iść napić się herbaty czy soku? Mam prowadzić samochód czy pojawi się ból i będę musiał zamówić taksówkę?".
To cierpienie jest już za tobą?
Zyskałem doświadczenie i dojrzałość. Są nawet takie chwile, że nie doceniasz, ile znaczy dbanie o siebie. Nie chodzi o to, że chcę wypaść dobrze, ale teraz rozumiem, że odżywianie i odpoczynek są podstawą dla sportowca.
Porozmawiajmy o futbolu. Jak widzisz swoją przyszłość w Barcelonie? Masz jeszcze rok kontraktu.
Wydaje się, że minęła wieczność od mojego debiutu, ale mogę zagwarantować, że mam taką samą albo i większą chęć do gry. Po takim czasie bez piłki i z bólami pragnę grać w jakikolwiek sposób. Wcześniej byłem jeszcze dzieckiem, teraz dbam o siebie w 100%. Niewinność już odeszła.
Co ci mówił trener Martino, gdy byłeś poza grą?
Tata ma na uwadze zawodników kontuzjowanych. Zawsze patrzy, pyta, jak się czujesz. Obserwuje, jak robisz rundę wokół boiska i mówi: „Widzę, że masz się lepiej. Jak się czujesz? Każdego dnia widzę poprawę, cieszę się z tego". Takie słowa są ważne w tych delikatnych chwilach.
Jak wyobrażasz sobie te trzy miesiące do zakończenia sezonu?
Chcę jedynie pracować, by wyleczyć ten problem z mięśniem dwugłowym i zakończyć nietypowy sezon. Nie chcę, by pojawiały się jeszcze jakieś wątpliwości co do mojej zdolności do pracy czy poświęcenia. Później zobaczymy, co się wydarzy.
Otrzymałeś pozwolenie na grę, kolano nie było w dobrym w stanie i w dodatku wątpiono w twoją zdolność do poświęceń.
To krytyka, która w niczym nie pomogła. Podczas świąt, kiedy odczuwałem ból, przyjechałem i powiedziałem, że musimy coś zrobić, bo jest źle. Klub ze mną porozmawiał i wszystko ustaliliśmy. Podczas świąt trenowałem codziennie po dwa razy, miałem tylko dzień wolnego. Dzięki temu tutaj jestem. Tak, w święta byłem z rodziną przez 1,5 dnia.
Co po 30 czerwca? Widzisz siebie na kolejny sezon w Barcelonie?
Mam jeszcze rok kontraktu z Barçą. Mam presezon i sezon, by przekonać klub, że mogę tu grać.
Liczba napastników w Barcelonie jest bardzo duża. Niejeden rozważa odejście do innego klubu.
Nie jestem głupi. Jestem realistą i wiem, że bardzo ciężko jest załapać się do składu Barçy. Nie gram od długiego czasu i widzę, że są koledzy, którzy nie mają kontuzji, a też nie otrzymują wielu minut.
Powiedz nam o drużynie. Jak oceniasz kolegów z punktu widzenia szatni i spoza boiska?
Są dobrzy. Niech nikt nie zapomina, że to świetna drużyna. Rozumiem, że porażka z Sociedad wciąż może boleć, ale oni są bardzo dobrzy.
Proszę, daj mi więcej argumentów.
W zeszłym sezonie drużyna nie była tak świeża jak w tym. Jesteśmy w dużo lepszej formie i nie powinniśmy wątpić w jakość naszych zawodników. Z porażek czy złych doświadczeń zawsze wyciąga się wnioski. Zespół przez wiele lat znosił to napięcie i wie, jak sobie z tym radzić.
Wiem, ale człowiek patrzy na Bayern i...
Bayern jest bardzo dobry, również jest świeży i ma silnych zawodników, jednak my rozegraliśmy wiele meczów. Oni o tym wiedzą. Poza tym, jeśli Leo czuje się dobrze, wszystko jest możliwe.
Krytyka nie zakłóciła spokoju w szatni?
Atmosfera wewnątrz szatni jest dobra. Piłkarze są uodpornieni na to wszystko. Tutaj są zawodnicy, którzy grają w klubie od pięciu czy dziesięciu lat.

Sport: Pierwsze pytanie w tym przypadku nie może być inne. Jak się czujesz?
Isaac Cuenca: Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogę powiedzieć, że moje kolano ma się perfekcyjnie, jest w 100% sprawne. Cieszę się z tego i teraz leczę drobny uraz mięśnia dwugłowego. Ale przy tym, co wycierpiałem, to drobnostka.
Przeszedłeś operację w maju 2012 roku. Co się stało, że od tamtego czasu nie widzieliśmy cię na boisku, za wyjątkiem kilku minut w Ajaksie?
Tam popełniłem błąd. W czerwcu znowu poddałem się operacji, by wyczyścić nieco łękotkę, bo podczas pierwszego zabiegu zostawiliśmy go w spokoju. Wiedzieliśmy, że może nie wytrzymać i ostatecznie niektóre szwy się zerwały. Wyczyszczono mi łękotkę i usunięto 20%. Powrót do zdrowia miał trwać krócej, ale... Dobrze zrobiliśmy, że poszukaliśmy odpowiednich ćwiczeń, odbudowaliśmy mięśnie, by uniknąć ponownych kontuzji. Moje kolano ma się świetnie.
To prawdziwa droga krzyżowa.
Ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić, co to znaczy być poza grą przez dwa lata. Najbardziej boli ta frustracja. Kiedy miałem 12 lat, grałem w piłkę nożną, nie miałem w kieszeni ani jednego euro. W wieku 15, 16 lat wciąż grałem, gdy moi przyjaciele się bawili. I wciąż nie miałem pieniędzy. Teraz, mając 21, 22 lata, nie mogłem robić tego, co kocham, choć mam pieniądze.
Nie mów, że myślałeś o porzuceniu futbolu.
Wyjawię ci kilka szczegółów, by ludzie sobie to uzmysłowili. Były takie dni, kiedy wstawałem, szedłem do łazienki i skupiałem się tylko na tym, czy kolano mnie nie zaboli albo nie spuchnie po pierwszym kroku. Paranoja sięgała do tego stopnia, że kiedy kolega ci mówi: „Idziemy obejrzeć mecz koszykówki", ty pytasz się swojego kolana: „Mogę iść czy spuchniesz i będzie mnie boleć? Mogę iść napić się herbaty czy soku? Mam prowadzić samochód czy pojawi się ból i będę musiał zamówić taksówkę?".
To cierpienie jest już za tobą?
Zyskałem doświadczenie i dojrzałość. Są nawet takie chwile, że nie doceniasz, ile znaczy dbanie o siebie. Nie chodzi o to, że chcę wypaść dobrze, ale teraz rozumiem, że odżywianie i odpoczynek są podstawą dla sportowca.
Porozmawiajmy o futbolu. Jak widzisz swoją przyszłość w Barcelonie? Masz jeszcze rok kontraktu.
Wydaje się, że minęła wieczność od mojego debiutu, ale mogę zagwarantować, że mam taką samą albo i większą chęć do gry. Po takim czasie bez piłki i z bólami pragnę grać w jakikolwiek sposób. Wcześniej byłem jeszcze dzieckiem, teraz dbam o siebie w 100%. Niewinność już odeszła.
Co ci mówił trener Martino, gdy byłeś poza grą?
Tata ma na uwadze zawodników kontuzjowanych. Zawsze patrzy, pyta, jak się czujesz. Obserwuje, jak robisz rundę wokół boiska i mówi: „Widzę, że masz się lepiej. Jak się czujesz? Każdego dnia widzę poprawę, cieszę się z tego". Takie słowa są ważne w tych delikatnych chwilach.
Jak wyobrażasz sobie te trzy miesiące do zakończenia sezonu?
Chcę jedynie pracować, by wyleczyć ten problem z mięśniem dwugłowym i zakończyć nietypowy sezon. Nie chcę, by pojawiały się jeszcze jakieś wątpliwości co do mojej zdolności do pracy czy poświęcenia. Później zobaczymy, co się wydarzy.
Otrzymałeś pozwolenie na grę, kolano nie było w dobrym w stanie i w dodatku wątpiono w twoją zdolność do poświęceń.
To krytyka, która w niczym nie pomogła. Podczas świąt, kiedy odczuwałem ból, przyjechałem i powiedziałem, że musimy coś zrobić, bo jest źle. Klub ze mną porozmawiał i wszystko ustaliliśmy. Podczas świąt trenowałem codziennie po dwa razy, miałem tylko dzień wolnego. Dzięki temu tutaj jestem. Tak, w święta byłem z rodziną przez 1,5 dnia.
Co po 30 czerwca? Widzisz siebie na kolejny sezon w Barcelonie?
Mam jeszcze rok kontraktu z Barçą. Mam presezon i sezon, by przekonać klub, że mogę tu grać.
Liczba napastników w Barcelonie jest bardzo duża. Niejeden rozważa odejście do innego klubu.
Nie jestem głupi. Jestem realistą i wiem, że bardzo ciężko jest załapać się do składu Barçy. Nie gram od długiego czasu i widzę, że są koledzy, którzy nie mają kontuzji, a też nie otrzymują wielu minut.
Powiedz nam o drużynie. Jak oceniasz kolegów z punktu widzenia szatni i spoza boiska?
Są dobrzy. Niech nikt nie zapomina, że to świetna drużyna. Rozumiem, że porażka z Sociedad wciąż może boleć, ale oni są bardzo dobrzy.
Proszę, daj mi więcej argumentów.
W zeszłym sezonie drużyna nie była tak świeża jak w tym. Jesteśmy w dużo lepszej formie i nie powinniśmy wątpić w jakość naszych zawodników. Z porażek czy złych doświadczeń zawsze wyciąga się wnioski. Zespół przez wiele lat znosił to napięcie i wie, jak sobie z tym radzić.
Wiem, ale człowiek patrzy na Bayern i...
Bayern jest bardzo dobry, również jest świeży i ma silnych zawodników, jednak my rozegraliśmy wiele meczów. Oni o tym wiedzą. Poza tym, jeśli Leo czuje się dobrze, wszystko jest możliwe.
Krytyka nie zakłóciła spokoju w szatni?
Atmosfera wewnątrz szatni jest dobra. Piłkarze są uodpornieni na to wszystko. Tutaj są zawodnicy, którzy grają w klubie od pięciu czy dziesięciu lat.
Widzę, że tryskasz optymizmem.
A dlaczego nie? Walczymy o trzy tytuły, a ja jestem jednym z tych, którzy uważają, że możemy je zdobyć. Jestem tego pewien, bo mamy świetny zespół.
A dlaczego nie? Walczymy o trzy tytuły, a ja jestem jednym z tych, którzy uważają, że możemy je zdobyć. Jestem tego pewien, bo mamy świetny zespół.
Źródło: Sport.es
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz