Wszyscy znają historię z 1999 roku, gdy nastoletni wówczas
Xavi Hernández był o krok od przejścia do Milanu, który kusił go
astronomicznym jak na tak młodego gracza kontraktem. Ostatecznie
zawodnik pozostał jednak w Barcelonie, czując, że czeka go tutaj wielka
przyszłość. Okazuje się, że niemal dziesięć lat później sytuacja prawie
się powtórzyła.

- I nie pomyliłem się. To była kolejna dobra decyzja, bo moim
marzeniem jest zakończyć karierę w Barcelonie. I kto by pomyślał. Teraz
tym, który jest w Bayernie, jest Pep. Takie są realia futbolu. To
niewiarygodne - kontynuował.
W trakcie swojej wielkiej kariery Xavi odrzucił dwie lukratywne
oferty. Pierwszą w wieku 19 lat, gdy trenerem Barçy był Louis van Gaal.
Milan zaoferował mu wówczas 250 milionów peset rocznie, pięcioletni
kontrakt, willę w prestiżowej dzielnicy, darmowe bilety lotnicze, a jego
ojcu Joaquimowi pracę.
Część rodziny zaakceptowała już tę ofertę, ale
stanowczy sprzeciw złożyła matka piłkarza, Maria Mercè. - Jeśli chodzi o
Bayern, rodzina nie miała z tym nic wspólnego. Pep szybko mnie
przekonał i tak jest do dziś - mówił Xavi.
To były jedyne oferty, Xavi nic nie wie o zainteresowaniu drużyn z
amerykańskiej MLS, New York City FC czy New York Red Bulls. - Nikt nie
zaproponował mi niczego więcej. O Nowym Jorku nie wiem nic więcej poza
tym, że jest tam bardzo zimno. Henry nie dzwonił do mnie, nie
rozmawiałem z nim. Nawet nie mam jego numeru - wyjaśnił. Dodał, że jego
jedynym celem jest zakończenie kariery w Barcelonie, choć zdaje sobie
sprawę, że może być to niemożliwe ze względu na wysokie oczekiwania
wobec zespołu, zobligowanego do wygrywania nawet meczów towarzyskich.
Źródło: Mundo Deportivo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz