Przed Barçą prawdopodobnie
najtrudniejszy miesiąc w sezonie, w czasie którego drużyna ma szansę
zapewnić sobie możliwość walki o wszystkie trofea w późniejszym okresie.
Zdając sobie sprawę, że o wiele więcej jest do stracenia niż do
zyskania, zespół musi zacisnąć zęby i za wszelką cenę rozstrzygnąć te
kluczowe spotkania na swoją korzyść.
Po rozegraniu wszystkich pozostałych styczniowych meczów, a więc
dzisiejszego spotkania w Walencji, potyczki z Málagą na Camp Nou oraz
rewanżu z Levante w Copa del Rey, w lutym Blaugranę czekają
starcia z nie łatwiejszymi przeciwnikami. Pierwszym z nich będzie
pojedynek z Valencią na Camp Nou, jedno z dwóch spotkań, które Barça
rozegra u siebie. Dwa tygodnie później do Barcelony przyjedzie Rayo
Vallecano. Pozostałe dwa mecze, z Sevillą i Realem Sociedad, odbędą się
na dość trudnych dla Barçy stadionach: Sánchez Pizjuan i Anoeta.
Dodatkową presją ciążącą na ekipie Dumy Katalonii będzie fakt, że obydwa wspomniane spotkania wyjazdowe odbędą się w niedzielę o godzinie 21, zatem podopieczni Taty będą zmuszeni grać „z nożem na gardle", o ile Real i Atlético wcześniej pokonają swych rywali.
Niełatwa potyczka czeka też Barçę w sobotę 15 lutego o godz. 20,
kiedy to kataloński zespół podejmie na Camp Nou Rayo Vallecano. Z punktu
widzenia trenera będzie to idealna okazja, by dać odpocząć kluczowym
zawodnikom przed arcytrudną wyjazdową potyczką w 1/8 finału Champions
League z Manchesterem City. Szatnia Barçy jest na tę okazję wyjątkowo
zmobilizowana, gdyż piłkarze chcą pokazać, że są w stanie pokonać rywala
z najwyższej półki, szczególnie po sromotnej klęsce w zeszłorocznym
półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium.
Zadaniem dla Gerardo
Martino będzie odpowiednie stosowanie rotacji w taki sposób, by jego
podopieczni byli w jak najlepszej formie i osiągnęli jak
najkorzystniejszy rezultat w pierwszej potyczce z angielską drużyną.
Po spotkaniach z Sevillą, Realem Sociedad i Manchesterem City z pewnością będziemy w stanie określić, o jakie cele Blaugrana
będzie walczyć do końca sezonu. Jakby tego było mało, po ewentualnym
pokonaniu Levante w Copa del Rey, w następnej rundzie (5 i 12 lutego)
Barça zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Racing Santander - Real
Sociedad. Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz do złudzenia
przypominający historię spotkań Barçy z Levante w styczniu, bowiem w
przypadku awansu ekipy z San Sebastián podopieczni Taty rozegrają z nią trzy mecze w bardzo krótkim odstępie czasu.
Argentyński szkoleniowiec jest świadomy, że będzie musiał umiejętnie
dysponować siłami swoich zawodników i oszczędzać każdego, kto dozna
choćby najmniejszej kontuzji, tak jak w niedawnym przypadku Andrésa
Iniesty. Jedynie odpowiednie dopasowanie rotacji do napiętego kalendarza
może sprawić, że w najważniejszych spotkaniach sezonu będą mogli
uczestniczyć piłkarze „robiący różnicę".
Źródło: Sport.es

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz