Pomocnik FC Barcelony, Alex Song, udzielił wywiadu dla 
klubowej telewizji, w którym mówił m.in. o swoich odczuciach dotyczących
 gry na Camp Nou oraz o relacjach z kolegami z drużyny.

Adaptacja w Hiszpanii: 
 „Kiedy przyjeżdża się do 
nowego kraju, z innym językiem i kulturą, potrzeba czasu, aby się 
zaadaptować. Pomógł mi Cesc, u którego spałem pierwszej nocy. Również 
Dani Alves i Dos Santos wyciągnęli pomocną dłoń. Teraz jest lepiej, 
zżyłem się bardziej z kolegami z drużyny. Już się zaadaptowałem".
Szatnia Barcelony: 
„Jesteśmy jedną wielką rodziną. 
Czasami coś organizuję i jeśli ktoś ma czas, od razu znajduje się na 
liście gości. Mamy zawodników na bardzo wysokim poziomie, a jednocześnie
 bardzo prostych i szczerych w życiu, nie może być lepiej. Przyjechałem i
 przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Barça to więcej niż klub".
Arsenal i Barcelona, ten sam styl gry:
  „Przybyłem z 
Arsenalu, który prezentuje taki sam styl gry, nie musiałem wiele 
zmieniać. Zasadniczą różnicą jest na pewno jakość piłkarska, zawodnicy 
Arsenalu są dobrzy, gracze Barçy - najlepsi na świecie. Szybkość, 
płynność akcji... to wszystko robi różnicę, jednak filozofia jest ta 
sama. Nie musiałem się właściwie nic uczyć, tylko kilku detali".
Tata Martino: 
 „Był już znany, to wielki 
trener. Odkąd przybył wszystko układa się dobrze. Przegraliśmy dwa mecze
 i zaczęto nas krytykować. To normalne. Ludzie oczekują perfekcji. 
Podążamy dobrą drogą. Tata nie zmienił stylu gry. Teraz mamy więcej wariantów, lecz nadal podążamy tą samą drogą".
Stroje jego i Daniego Alvesa: 
„Jeśli chodzi o modę, 
to coś nas łączy pod tym względem, obaj ją lubimy. Wymieniamy się 
pomysłami, kierunkami... Rano oczekuję, że zjawi się w dziwnym stroju. 
Ja też czasem ubieram się niestandardowo. Koledzy z szatni mówią mi 
„nie", ale Daniemu podoba się mój styl".
Źródło: AS
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz